FRAKTALNA REWOLUCJA

ŚWIADOMOŚĆ, EMPATIA, PLANETA ZIEMIA

Month: Lipiec, 2020

III wojna światowa, przetrwanie, tajne stowarzyszenia, fraktaliści – część II wywiadu z Krzysztofem Ryńcem

Prowadzący wywiad: Paweł Kowalski – ”MI6 Press”

Gość: Krzysztof Ryniec

Paweł Kowalski: Wracamy do rozmowy w II części wywiadu. Jest jeszcze wiele pytań, które chciałbym Ci zadać. Jednak na początek standardowo poproszę Cię o przypomnienie czytelnikom podstawowych informacji. A zatem kim jesteś i czym się zajmujesz? Być może nie wszyscy czytali pierwszą część wywiadu. Powiedz nam więc proszę parę słów o sobie.

Krzysztof Ryniec: No cóż…urodziłem się w 1984 roku. Od blisko 6 lat mieszkam na terenie Wielkiej Brytanii. Z zawodu jestem archeologiem i pracuje dla brytyjskiej firmy archeologicznej. Będąc jeszcze w Polsce założyłem niewielkie wydawnictwo „Fraktal”.

Jestem współautorem dwóch książek: „Od Nowego Porządku Świata do Fraktalnej Rewolucji” – dotyczącej w dużej mierze geopolityki, a także „Epoka lodowcowa – historia prawdziwa. Zapomniane dzieje ludzkości”, która tyczyła się już w znacznie większym stopniu mojej aktualnej profesji – czyli archeologii.

W chwili obecnej prowadzę blog „Fraktalna Rewolucja”:

https://fraktalnarewolucja.wordpress.com

Poruszam tam wiele bardzo różnych tematów od polityki, geopolityki, duchowości, psychologii po archeologię, przedstawiając przy okazji własne koncepcje, teorie, hipotezy, a nawet programy nowych partii politycznych i ruchów społecznych. Niegdyś współpracowałem z miesięcznikiem „Czwarty Wymiar” sprofilowanym w nieco większym stopniu na ezoterykę, tajemnice i rozwój duchowy.

Moja strona na Facebooku:

https://www.facebook.com/FraktalnaRewolucja/

Mój profil prywatny na Facebooku:

https://www.facebook.com/krzysztof.ryniec.9

Moja grupa dyskusyjna na Facebooku:

https://www.facebook.com/groups/FraktalnaRewolucja/

Na koniec mogę również dodać, że hobbystycznie zajmuje się komponowaniem muzyki instrumentalnej.

Poniżej jest link do mojego muzycznego kanału na you tube:

https://www.youtube.com/channel/UCpyKTLQUrdcTBn1r097MCbQ

Paweł Kowalski: Poprzednią część wywiadu zakończyliśmy na wątku śmierci cywilizacji. Teraz zapytam Cię o to jak przetrwać cywilizacyjny reset taki jak np. III wojna światowa? Wiem, że również poświęciłeś temu tematowi wiele publikacji.

Krzysztof Ryniec: Zgadza się. Żebyśmy się jednak dobrze zrozumieli na początek muszę odwołać się do podstaw, czyli tego od czego wzięła się nazwa tego bloga. Otóż fraktal to według definicji obiekt samo-podobny albo „nieskończenie subtelny”, z łacińskiego fractus – złamany, cząstkowy, ułamkowy. Wzorce fraktalne są bardzo powszechne w przyrodzie. Każdy taki fraktal jest jak ziarno – czyli zawiera w sobie obraz całości.

W początkowych latach istnienia tego bloga promowałem „fraktalizm” jako ideologię i kierunek polityczny. Jednak nie o tym chciałbym teraz rozmawiać. Osoby zainteresowane fraktalizmem w wymiarze politycznym i organizacyjnym mogą zapoznać się z tą publikacją dostępną pod tym linkiem:

https://fraktalnarewolucja.wordpress.com/2015/09/20/z-cyklu-zakazane-pojecia-fraktalizm/

Jeśli czytałeś mój artykuł na temat teorii odłamów cywilizacyjnych, to wiesz, że z historycznego punktu widzenia każda cywilizacja ma swój początek, okres rozkwitu-apogeum rozwoju oraz koniec-upadek. Właśnie w tym okresie schyłkowym ma miejsce bardzo ciekawy proces. Mianowicie dochodzi do wytworzenia odłamu cywilizacyjnego, którego zasadniczym celem jest przechowanie dorobku upadającej cywilizacji. Jest to tzw. implozja cywilizacji – zagęszczenie do rozmiarów fraktalnego ziarna, które zawiera w sobie obraz całości i może przetrwać czasy upadku, aby dać początek czemuś nowemu w przyszłości.

Zwróć uwagę na to, że dokładnie ten sam proces następuje w przyrodzie. Jest to rozmnażanie, tyle tylko, że nie na poziomie jednostkowym, lecz masowym-cywilizacyjnym. Na przestrzeni dziejów tymi depozytariuszami praktycznie całej wiedzy upadłych cywilizacji starożytnych(głównie grecko-rzymskiej, ale również i egipskiej oraz babilońskiej) były właśnie tajne stowarzyszenia: templariuszy, masonów, różokrzyżowców, iluminatów. Dokładnie tym jest w istocie tzw. „wiedza tajemna”, wokół której narosło tyle mitów, legend oraz semantycznych nieporozumień.

Paweł Kowalski: Zaraz, zaraz! Przecież według najpopularniejszych obecnie teorii spiskowych. to właśnie te tajne stowarzyszenia rządzą światem i są odpowiedzialne za całe zło na świecie! To niemożliwe, aby odgrywały tak pozytywną rolę! To psychopaci, sataniści, zbrodniarze, pedofile, gadoidy w ludzkiej skórze!

Krzysztof Ryniec: Dobrze się składa, że poruszyłeś ten temat, ponieważ tutaj mamy właśnie pierwszy HACZYK, na który zwykle łapią się wyznawcy teorii spiskowych. Najczęściej nie zadają oni sobie pytania podstawowego. Dlaczego te tajne stowarzyszenia w ogóle są tajne lub też dlaczego były tajnymi w przeszłości?

 Zamykają się w obrębie propagandowej narracji o spiskowaniu i złych intencjach.

Musisz jednak zdać sobie sprawę z tego, iż w przeszłości ludzkie życie było znacznie mniej warte niż obecnie. Wystarczyło, mieć większą wiedzę, naukowe podejście, inne poglądy, wyznawać teorie sprzeczne z dogmatami kościelnymi, aby zostać spalonym na stosie za herezję lub konszachty z diabłem. Teraz jest pod tym względem trochę lepiej, ponieważ teoretycznie mamy wolność słowa i wyznania.

Nie łudźmy się jednak – ludzie, którzy za dużo wiedzą zawsze będą niebezpieczni dla władzy, i to zarówno tej świeckiej, jak i religijnej. A więc utajnienie struktur było często jedynym sposobem na uniknięcie aresztowania lub śmierci.

Tajne stowarzyszenia były więc od zawsze naturalnym wrogiem zarówno kościoła, jak i państwowych służb specjalnych.

Tym pierwszym zawsze zależało na oświecaniu ludzi i przechowywaniu dorobku poprzednich cywilizacji, a tych drugich zazwyczaj interesowała tylko władza oraz utrzymywanie ludzi w ciemnocie i religijnych zabobonach.

Teraz już pewnie domyślasz się skąd wzięła się czarna legenda o „satanistach”, „spiskujących zamordystach od Nowego Porządku Świata” czy też rzekomej „władzy nad światem” uzyskanej dzięki „maosońskim i iluminackim demonicznym zmowom”. Jest to dokładnie ten sam rodzaj prymitywnej, czarnej propagandy, który doprowadził w średniowieczu do polowania na czarownice.

Na koniec tego wywodu chciałbym wyraźnie podkreślić, iż nie jestem kimś, kto kolokwialnie mówiąc nagle „urwał się z choinki” i nie wie o czym pisze. Z wykształcenia jestem archeologiem i antropologiem kultury. W zawodzie archeologa pracuje od 2007 roku. A zatem, co jak co, ale wydaje mi się, że mam UPRAWNIENIA i PODSTAWY ku temu, aby wygłaszać tezy odnoszące się do procesów rządzących rozwojem ludzkiej cywilizacji.

Ostrzegam więc wszelkich krytyków i hejterów, iż w tym przypadku nie wystarczy prostackie zakrzykiwanie lub inne próby zaklinania rzeczywistości.  Trzeba jeszcze udowodnić, że ma się w tym temacie wiedzę uprawniającą do merytorycznej dyskusji.

Paweł Kowalski: No dobrze, niemniej jednak słyszałem, że te tajne stowarzyszenia skupiają wyłącznie elity – ludzi najbogatszych i najbardziej wpływowych. Co więc konkretnie proponujesz? Jak więc my – jako zwykli ludzie mielibyśmy przetrwać te ciężkie czasy?

Krzysztof Ryniec: No i tu właśnie dochodzimy do sedna tego, co chciałem przekazać. Jak stworzyć funkcjonalny odpowiednik jednego z tych sekretnych stowarzyszeń? Musiałby być on z jednej stron fraktalnym, obrazującym całość, ziarnem nowej cywilizacji, który zapewniłby przetrwanie swoim członkom, a z drugiej egalitarnym, otwartym na zwykłych ludzi stowarzyszeniem.

Nie jest to zadanie łatwe, choćby z uwagi na fakt, iż wcześniejsze kolapsy cywilizacyjne(np. upadek cywilizacji egipskiej lub grecko-rzymskiej) miały ograniczoną, lokalną skalę. Teraz mamy do czynienia z zagrożeniem o wiele większym – groźbą totalnej, globalnej zagłady nie tylko samej cywilizacji, ale i życia na Ziemi.

Wpadłem jednak na pewien pomysł. Zwróć uwagę na trzy hasła przewodnie, o których wielokrotnie pisałem nie tylko w ramach rozważań na temat fraktalizmu, ale i tzw. świadomości planetarnej. Są to mianowicie: ŚWIADOMOŚC, EMPATIA, PLANETA ZIEMIA.

Wyobraź sobie, że każde z tych trzech haseł stanowi motyw przewodni dla określonej frakcji cywilizacyjnej.

ŚWIADOMOŚĆ – czyli DROGA ROZUMU. Ta część stowarzyszenia skupiałaby racjonalistów, sceptyków, agnostyków. Ludzi ufających jedynie nauce oraz twardym, naukowym dowodom, dla których duchowość, intuicja, wszelkiej niepewne teorie są z gruntu nieprzydatne.

EMPATIA – czyli DROGA SERCA. W tej frakcji skupieni byliby wszyscy ludzie otwarci na wszelkie treści podświadome, nadświadome, intuicje, empatię, telepatię, jasnowidzenie, a także szeroko pojętą duchowość, psychologię, parapsychologię itp..

DROGA ZIEMI byłaby zaś dedykowana osobom zainteresowanym otaczającym nas środowiskiem naturalnym, ekologią, ochroną przyrody, prawami zwierząt, ekosystemami, budownictwem ekologicznym, permakulturą, osadami rodowymi. Wszystkim, co wiąże się z przetrwaniem, pozyskiwaniem odnawialnej energii, miejscami ewakuacji, terraformowaniem i przystosowaniem do zamieszkania podziemnych jaskiń, tuneli, podwodnych baz oraz innych niedostępnych, niezamieszkałych obszarów.

Wiadomo, że do tego samego celu można dojść różnymi drogami, zaś siła naszej cywilizacji wynika właśnie z różnorodności i wewnętrznej dynamiki. Wszelkie formy totalitarnego ujednolicania nie są korzystne. Dlatego nasze stowarzyszenie fraktalistów byłoby otwarte dla ludzi o bardzo różnych poglądach, umiejętnościach oraz zainteresowaniach, co stanowiłoby pełen przekrój cywilizacyjnego potencjału.

Paweł Kowalski: Poznaliśmy założenia teoretyczne stowarzyszenia fraktalistów. Rozumiem, że byłaby to taka cywilizacja w pigułcę. A jakby to miało wyglądać w praktyce. Czym ci ludzie mieliby się zajmować?

Krzysztof Ryniec: Zadajesz bardzo trafne pytania. Czym mieliby się zajmować? Tutaj widzę trzy podstawowe funkcje takiego stowarzyszenia:

  1. Informacyjna
  2. Integracyjna
  3. Poznawcza

Jeśli mówimy o funkcji informacyjnej, to musimy zdawać sobie sprawę, iż sami żyjemy w potwornym chaosie i dezinformacji. Jeśli ktoś zatem uważa, że to co robią media i służby specjalne, kontrolujące przepływ informacji, nie ma wpływu na jego życie, TO JEST W GŁĘBOKIM BŁĘDZIE.

Jeżeli nie masz pewności czy informacje, na podstawie których, podejmujesz decyzje są wiarygodne, to i nie możesz mieć pewności, czy decyzje, które podejmujesz są korzystne i właściwe. Sytuacja związana z pandemią koronawirusa dobitnie uświadomiła nam tę smutną prawdę.

Jedynym wyjściem jest stworzenie obywatelskiej wersji wywiadu oraz kontrwywiadu, który z jednej strony pozyskiwałby na własną rękę informacje, a z drugiej weryfikował wiarygodność wszystkich tych zalewających nas na co dzień wiadomości, z których wiele to celowo rozpowszechniane fake newsy.

A zatem w warstwie symbolicznej oprócz fraktalu można także użyć symbolu oka opatrzności, ale w zupełnie innym kontekście. Iluminackie oko wpisane w trójkąt znajduje się na szczycie piramidy symbolizując kontrolę i władzę. U nas tenże sam symbol byłby z tej piramidy zdejmowany, co oznaczałoby obywatelską kontrolę nad poczynaniami elit władzy. Zwróć uwagę na grafikę widniejącą na czołówcę bloga „Fraktalna Rewolucja”.

Funkcja integracyjna – tutaj mamy twardy orzech do zgryzienia. Z tego względu, iż z jednej strony wiadomo, że ludzie lubią się dzielić w sposób naturalny. Z drugiej zaś zasada dziel i rządź pomaga władzy kontrolować i ogłupiać obywateli. Wydaje mi się, że można jednak skorzystać z doświadczeń tajnych stowarzyszeń – np. masonerii lub iluminatów, którym udawało się tworzyć międzynarodowe siatki powiązań ponad podziałami, dyktowanymi przez państwowe i narodowe egoizmy.

Podkreślam, iż widzę fraktalistów jako stowarzyszenie generalnie jawne i otwarte, ale w pewnych szczególnych okolicznościach, gdy zagrożone byłoby bezpieczeństwo lub dobre imię członków, można by skorzystać z zasady zachowania dyskrecji i poufności.

Jeśli mowa o integracji, to mam na myśli również samopomoc. Priorytetem będzie stworzenie zgranej ekipy przyjaciół, którzy będą mogli liczyć na siebie nawzajem w trudnej sytuacji. Takiej jak na przykład: utraty pracy i dobytku, aresztowanie, ściganie przez służby bezpieczeństwa itp..

Funkcja poznawcza – chodzi przede wszystkim o organizowanie multidyscyplinarnych i wieloaspektowych misji badawczych. Tutaj właśnie otwiera się pole do popisu dla osób skupionych w ramach tych trzech podstawowych frakcji cywilizacyjnych: „drogi rozumu”, „drogi serca” i „drogi Ziemi”.

Pytałeś – jakby to miało wyglądać w praktyce? Teraz podam ci bardzo konkretny przykład działania takiej organizacji.

Untersberg to „Trójkąt Bermudzki” w sercu Europy. Ten masyw górski od dawna uważany była za miejsce skrywające paranormalne tajemnice. Góra przez setki lat była miejscem zaginięć. Adolf Hitler wierzył, że szczyt posiada nieodgadnioną moc, którą warto zdobyć. Gdy w 1992 roku Dalajlama odwiedził Austrię, poprosił o możliwość zobaczenia góry, którą nazywał „śpiącym smokiem” i „czakrą serca świata”.

Z punktu widzenia turystów odwiedzających oddalony o 16 kilometrów Salzburg, Untersberg jest jedną z największych okolicznych atrakcji.

Krążące wokół tego górskiego masywu legendy interesują historyków, etnografów, biologów, geologów, a także ezoteryków oraz psychotroników. Wszyscy zastanawiają się dlaczego od wieków mówi się tu o zagadkowych wydarzeniach, które często związane są z podróżami w czasie.

Miejscowi donoszą o elfach, gnomach, obcych, podziemnych cywilizacjach i paranormalnych tajemnicach. Masyw wzbudza respekt wśród ludzi, bowiem niczym czarna dziura pochłania istnienia ludzkie. Śmiałkowie, którzy odważyli się wspiąć na jej szczyt często ginęli bez wieści. Legenda głosi, iż są to wrota do wnętrza Ziemi.

Badania tego tajemniczego masywu górskiego trwają od lat. Przypuszczalnie skrywa on  wiele niepoznanych przez człowieka jaskiń, których jest w sumie około 400.

Jedna z najbardziej znanych legend głosi, iż w jej wnętrzu śpi, siedząc za ogromnym kamiennym stołem, Karol I Wielki, założyciel Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Zbudzi się on wtedy, kiedy jego broda dwukrotnie owinie się dookoła stołu, a nad jego głową przestaną latać kruki alpejskie. Po przebudzeniu dobrem zwalczy zło i rozpocznie się nowa era.

Dawne legendy mówią także o „małych ludziach” wychodzących z góry.

Wiele z tych opowieści można by uznać za stare nic nie znaczące legendy, gdyby nie historie, które przydarzały się tu w ostatnich latach, a o których szeroko rozpisywała się prasa. Latem 1987 roku trzech speleologów udało się na górę, aby zbadać kilka jaskiń. Na parkingu pozostawili samochód, który był jedynym śladem ich bytności w tym miejscu. Wielkie poszukiwania nie przyniosły rezultatu. Ślad po nich zaginął.

Po trzech miesiącach odnaleźli się na statku na Morzu Czerwonym. Nie wiedzieli, jak się tam znaleźli i co robili przez ostatnie miesiące. Jest to jeden z przykładów poczytywanych jako współczesne podróże w czasie i przestrzeni.

Bardzo podobna historia wydarzyła się na przełomie XIX i XX wieku miejscowemu rolnikowi. Przebywał on przez kilka godzin w jednej z górskich jaskiń i przepadł na miesiąc. Kiedy wrócił, nie pamiętał niczego. Pewien austriacki dentysta przysięgał, że po wejściu do jednej z jaskiń został przeniesiony do przyszłości i dowiedział się, jak będzie wyglądał świat za 50 lat.

Pomimo, iż niewielu wierzy w opowieści rodem z fantastyki, góra do dziś przyciąga fanów mrocznych i nierozwikłanych historii. Wiele osób przyjeżdżających tu na krótko, opowiada o zawrotach głowy, nudnościach, omdleniach. Bardzo możliwe, iż jest to wynikiem pola magnetycznego istniejącego wokół Untersbergu.

Jaskinie tego masywu schodzą tak głęboko pod ziemię, iż nie osiągnięto jeszcze ich najniższego punktu. Latem 2008 roku badała to grupa speleologów, która penetrowała podziemny kompleks. Z ekspedycji powrócili bez wiedzy o tym, jak rozległe są jaskinie. Pewne jest tylko to,  że jedna z nich ma 13 km długości, co czyni ją jedną z największych jaskiń na świecie.

Wyobraź sobie teraz, iż każda tych trzech frakcji cywilizacyjnych przeprowadziłaby własne badania tego obszaru, i to w ramach wspólnie zorganizowanej misji.

Z jednej strony mielibyśmy badania stricte naukowe. Z drugiej zaś – intuicyjny ogląd jasnowidzów, telepatów, empatów, mediów spirytystycznych. Z trzeciej zaś możliwość zbadania tych jaskiń pod kątem wykorzystania ich jako potencjalnego miejsca  ewakuacji. A zatem trwałego lub tymczasowego zamieszkania w czasie resetu cywilizacyjnego. Tym mogliby się zająć fraktaliści „drogi Ziemi”.

Nie jest również wykluczone, iż jest to portal czasoprzestrzenny specjalnie do tego celu przeznaczony. Tj. wykorzystywany na przestrzeni dziejów przez różne odłamy cywilizacyjne, które ratowały w ten sposób zarówno siebie, jak i swój dorobek-dziedzictwo kulturowe.

Jedna z legend głosi, iż przejście otwiera się raz w roku 15 sierpnia.

Jeśli uda mi się zebrać grupę ludzi na tyle odważnych, aby to sprawdzić, to już będzie sukces.

Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że część osób może nie traktować zarówno stowarzyszenia fraktalistów, jak i tej misji badawczej do końca na poważnie.

Jeżeli jednak, ktoś chciałby podejść do tego jak do zwykłej wakacyjnej przygody, to nie miałbym nic przeciwko temu. W końcu najpierw trzeba się poznać, zintegrować, aby potem móc podejmować poważniejsze działania.

Swoją ewentualną chęć udziału w tej misji proszę zgłaszać przesyłając email na adres: sladami@wp.pl

Paweł Kowalski: Jakie są według ciebie największe przeszkody w rozwoju stowarzyszenia fraktalistów i rekrutacji nowych członków?

Krzysztof Ryniec: Głównym problemem jest kwestia motywacji i poziomu świadomości ludzi. Z pewnością znasz powiedzenie, iż każdy prawdziwy mężczyzna powinien zbudować dom, zasadzić drzewo i spłodzić syna. Zauważ, iż w gruncie rzeczy cele stowarzyszenia fraktalistów są dokładnie takie same, tyle tylko, że przeniesione z poziomu jednostkowego na poziom masowy-cywilizacyjny.

Chcemy zasiać ziarno nowej cywilizacji, które przetrwa śmierć starej, przedłużając tym samym ciągłość naszego istnienia i dziedzictwa jako rasy ludzkiej. Jest to jak najbardziej naturalne, racjonalne oraz uzasadnione.

Nie musimy bowiem znać dokładnego terminu zagłady, upadku, aby zdawać sobie sprawę, że śmierć tej cywilizacji nastąpi tak czy inaczej i trzeba być na nią przygotowanym.

Na tej samej zasadzie zwykły człowiek również nie musi znać dokładnej daty swojej śmierci, aby starać się zapewnić jak najlepszą przyszłość swoim dzieciom i wnukom, a w wieku podeszłym spisać testament.

Niestety z punktu widzenia osób z zawężoną świadomością-egoistycznych, może to być postrzegane jako dziwactwo, wariactwo, szaleństwo, nikomu niepotrzebna fanaberia.

Jeśli więc chciałbyś drogi czytelniku wstąpić w nasze szeregi, to musisz sam sobie zadać jedno bardzo ważne pytanie:

Czy faktycznie obchodzi Cię LOS TEJ CYWILIZACJI, czy też w istocie interesuje Cię TYLKO CZUBEK WŁASNEGO NOSA?

Pisząc o świadomości planetarnej wspominałem, iż egoizm może mieć różne wymiary. Może przejawiać się w tym, że postrzegamy np. naszego sąsiada jako wroga, wrogami mogą być też ludzie innych ras, nacji, religii, orientacji seksualnych. Są więc egoizmy personalne, partyjne, religijne, narodowe, rasowe, państwowe, światopoglądowe.

Świadomość ogólnoludzką, uniwersalną, świadomość tego, iż jesteśmy przede wszystkim ludźmi i odpowiadamy za tę planetę, można bowiem zawężać na tysiące różnych sposobów. Każde takie zawężenie dzieli nas i jest przeszkodą na drodze do harmonijnej współpracy oraz integracji.

Może ono wynikać z wypierania niewygodnej rzeczywistości, chowania głowy w piasek, wygodnictwa.

Za każdym razem kiedy mówisz: „nie obchodzi mnie to”, „nie chce o tym słyszeć”, gdy widzisz czyjeś cierpienie albo „zazdroszczę jemu/jej”, widząc szczęście innych, to de facto zrzekasz się zarówno odpowiedzialności, jak i też kontroli/władzy nad tym obszarem rzeczywistości. Nic ci bowiem nie da to, że w zawistnym szale zrzucisz całą winę na „demonicznych” oligarchów, globalistów, masonów czy iluminatów, jeśli sam pozostaniesz bierny i zależny od decyzji innych osób.

Poszerzanie świadomości jest równoznaczne z poszerzaniem poczucia odpowiedzialności, a to nie ma nic wspólnego z tak popularnym pompowaniem ego i uciekaniem w jakieś euforyczne, orgazmiczne stany doznawane pod wpływem medytacji oraz innych zabiegów.

Dużą rolę odgrywa w tym przypadku piramida potrzeb Masłowa. Wiadomo, że jeśli ktoś nie jesteś bogaty i wpływowy, to raczej w pierwszej kolejności będzie poszukiwał osobistych korzyści – np. możliwości zarobienia pieniędzy, zdobycia władzy itp.. A tego typu inicjatywy zostaną zredukowane do li tylko „wakacyjnej przygody”, o której wcześniej już wspominałem.

Z tego względu tego typu stowarzyszenia w sposób niejako naturalny skupiały na przestrzeni dziejów głównie elity, które te podstawowe potrzeby miały już zapewnione. Nie oznacza to jednak, że zwykły człowiek nie jest w stanie wznieść się ponad tę blokującą go przeciętność.

Musisz zatem zrozumieć drogi czytelniku, że jeśli pozostaniesz dłużej na tym poziomie zawężonej świadomości, gdzie cele ogólnoludzkie, uniwersalne będą postrzegane jako coś niepotrzebnego, niewartego zachodu, to będziesz motywowany do działania praktycznie wyłącznie przez CHCIWOŚĆ i STRACH.

Będziesz też nieustannie doświadczał tych odczuć. Wybór należy więc do ciebie. Sam zadecydujesz, co ostatecznie zrobisz za swoim życiem.

Paweł Kowalski: Dziękuje za rozmowę.

Krzysztof Ryniec: Dzięki i mam nadzieję, że to nie jest ostatni wywiad, którego udzielam.

UWAGA! Możesz skopiować ten wywiad na swoją stronę lub blog BEZ POZWOLENIA. Podaj tylko link do źródła.

Wyprawa na Untersberg – sprawy organizacyjne

Wszystkich zainteresowanych ekspedycją na Untersberg około 15 sierpnia tego roku, którzy przesłali email na adres: sladami@wp.pl zapraszamy do dołączania do grupy dyskusyjnej na Facebooku „Globalny sztab antykryzysowy i Fraktalna Rewolucja” – link poniżej:

https://www.facebook.com/groups/FraktalnaRewolucja/

Tam w postach organizacyjnych będziemy na bieżąco ustalać wszelkie możliwe szczegóły, w tym przede wszystkim terminy, koszty, dobór sprzętu, skład ekipy. Z góry uprzedzamy, że z całą pewnością będą potrzebne namioty, kalimaty i koce, ponieważ planujemy rozbić obóz u podnóża masywu.

Andrzej DUDA wygrał. Czeka nas wielowymiarowy KRYZYS.

UWAGA! Apelujemy do wszystkich, którzy głosowali na RAFAŁA TRZASKOWSKIEGO w II turze wyborów. Nie poddawajcie się i nie traćcie nadziei na wolne, praworządne i demokratyczne państwo. Musicie jednak wiedzieć, że nadchodzą dla was CIĘŻKIE CZASY.

Na jesieni tego roku prawdopodobnie nastąpi pierwsze, poważne uderzenie KRYZYSU. W przypadku Polski zagrożenie jest PODWÓJNE. Z jednej strony mamy koronawirusa, który już spowodował wielkie straty w gospodarce, a z drugiej pisowskie rozdawnictwo, które skończyć się może tragicznie. Obydwa te czynniki mogą doprowadzić do HIPERINFLACJI. Kryzys podobnej skali umożliwił HITLEROWI przejęcie władzy w Niemczech. Musicie wiedzieć, że w tak ciężkich czasach rządzący zawsze będą szukali KOZŁA OFIARNEGO, aby rozładować społeczną frustrację. Tym kozłem ofiarnym będziecie WY PRZECIWNICY PIS-u, w tym przede wszystkim środowisko LGBT i krytycy kościoła katolickiego.

Prezydent Andrzej Duda potwierdził wszem i wobec, że LGBT TO NIE SĄ LUDZIE! Tym samym dał zielone światło dla BEZKARNEJ PRZEMOCY wobec tych środowisk. Wy nie jesteście dla nich ludźmi, a więc można was krzywdzić. Możecie być pewni tego, że najbardziej radykalni wyborcy Andrzeja Dudy będą próbowali was BIĆ, a może i nawet ZABIJAĆ! Wyborco Trzaskowskiego musisz wiedzieć, że w tak niesprzyjających okolicznościach może się zdarzyć, że bandzior z FASZYSTOWSKIEJ bojówki rozwali ci głowę kijem bejsbolowym i zostanie przez pisowski sąd UNIEWINNIONY!

Oczywiście, aby nie popaść w PRZESADĘ i nie wzbudzać niepotrzebnej PANIKI nie upieramy się, że takie zdarzenia staną się REGUŁĄ. Jednakże postępujący proces przejmowania sądownictwa przez PiS może w konsekwencji do tego doprowadzić.

Możemy więc mieć do czynienia z kryzysem ekonomicznym, społecznym, prawnym i konstytucyjnym. Być może nie będzie aż tak źle, jak w Niemczech hitlerowskich. Niemniej jednak ostateczne przeniesienie typowo rosyjskich lub białoruskich standardów na nasz polski grunt jest bardzo prawdopodobne.

W takiej sytuacji będziecie zmuszeni samodzielnie zadbać o swoje BEZPIECZEŃSTWO, ponieważ policja i sądy mogą nie być już po waszej stronie. Musimy się więc w ten czy inny sposób ORGANIZOWAĆ, aby zapobiec totalnemu zaszczuciu i odebraniu wszelkich praw i wolności obywatelskich! Najlepiej w ramach społecznych patroli po minimum 10 osób, które będą reagować wtedy, kiedy pisowska policja będzie się tylko przyglądać.

W tym celu prosimy was, abyście dołączali do naszej grupy dyskusyjnej: „Globalny sztab antykryzysowy i Fraktalna Rewolucja” – link do niej znajdziecie na końcu artykułu. W tej chwili liczy ona zaledwie 1063 członków, ale planujemy zwiększyć jej liczebność do 10 tysięcy do końca tego miesiąca oraz do 50 tysięcy w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Jeżeli zależy wam na własnym BEZPIECZEŃSTWIE, to kopiujcie i udostępniajcie ten apel z linkiem do naszej grupy, gdzie tylko się da.

Gwarantujemy wam, że najbardziej aktywni członkowie, którzy będą pomagać w rozwoju naszej grupy otrzymają od nas statusy MODERATORÓW i ADMINISTRATORÓW, a następnie bardziej konkretne zadania koordynujące i ZARZĄDZAJĄCE związane z organizacją zadań TERENOWYCH w poszczególnych miastach. Jeśli nie chcecie być przez tą swołocz zadeptani, to musicie być od  nich lepiej zorganizowani i stanowić SIŁĘ, której ci faszyści faktycznie będą się obawiać, ponieważ oni rozumieją wyłącznie język siły.

NIE PODDAWAJCIE SIĘ, NIE TRAĆCIE NADZIEI I UDOSTĘPNIAJCIE DALEJ TEN APEL

„Globalny sztab antykryzysowy i Fraktalna Rewolucja” – link do grupy poniżej:

https://www.facebook.com/groups/FraktalnaRewolucja/

Autor: Paweł Kowalski

Źródło: „MI6 Press”

Zdjęcie pochodzi z okładki płyty „The Wall” zespołu Pink Floyd.

III WOJNA ŚWIATOWA, koronawirus, psychoza, NWO, przepowiednie, Putin, Węgry – wywiad z Krzysztofem Ryńcem

Prowadzący wywiad: Paweł Kowalski – ”MI6 Press”

Gość: Krzysztof Ryniec

Paweł Kowalski: Twoje trzy ostatnie artkuły(linki poniżej) wywołały duże zamieszanie w blogosferze i mediach społecznościowych. Dlatego też zdecydowaliśmy się przeprowadzić z tobą wywiad. Czy mógłbyś się nam przedstawić? Kim jesteś i czym się zajmujesz? Powiedz nam parę słów o sobie.

  1. III WOJNA ŚWIATOWA – scenariusz wydarzeń na WĘGRZECH. Jasnowidz JACKOWSKI POTWIERDZA moją przepowiednie. – https://fraktalnarewolucja.wordpress.com/2020/06/20/iii-wojna-swiatowa-scenariusz-wydarzen-na-wegrzech-jasnowidz-jackowski-potwierdza-moja-przepowiednie/
  2. PANDEMIA KORONAWIRUSA czy przygotowania do III WOJNY ŚWIATOWEJ? – https://fraktalnarewolucja.wordpress.com/2020/06/15/pandemia-koronawirusa-czy-przygotowania-do-iii-wojny-swiatowej/
  3. Dlaczego NIE CHCEMY wiedzieć kim tak naprawdę jesteśmy? Mechanizmy wyparcia, kontrola umysłu i teoria reinkarnacji. – https://fraktalnarewolucja.wordpress.com/2020/05/13/dlaczego-nie-chcemy-wiedziec-kim-tak-naprawde-jestesmy-mechanizmy-wyparcia-i-teoria-reinkarnacji/

Krzysztof Ryniec: No cóż…urodziłem się w 1984 roku. Od blisko 6 lat mieszkam na terenie Wielkiej Brytanii. Z zawodu jestem archeologiem i pracuje dla brytyjskiej firmy archeologicznej. Będąc jeszcze w Polsce założyłem niewielkie wydawnictwo „Fraktal”.

Jestem współautorem dwóch książek: „Od Nowego Porządku Świata do Fraktalnej Rewolucji” – dotyczącej w dużej mierze geopolityki, a także „Epoka lodowcowa – historia prawdziwa. Zapomniane dzieje ludzkości”, która tyczyła się już w znacznie większym stopniu mojej aktualnej profesji – czyli archeologii.

W chwili obecnej prowadzę blog „Fraktalna Rewolucja”:

https://fraktalnarewolucja.wordpress.com

Poruszam tam wiele bardzo różnych tematów od polityki, geopolityki, duchowości, psychologii po archeologię, przedstawiając przy okazji własne koncepcje, teorie, hipotezy, a nawet programy nowych partii politycznych i ruchów społecznych. Niegdyś współpracowałem z miesięcznikiem „Czwarty Wymiar” sprofilowanym w nieco większym stopniu na ezoterykę, tajemnice i rozwój duchowy.

Moja strona na Facebooku:

https://www.facebook.com/FraktalnaRewolucja/

Mój profil prywatny na Facebooku:

https://www.facebook.com/krzysztof.ryniec.9

Moja grupa dyskusyjna na Facebooku:

https://www.facebook.com/groups/FraktalnaRewolucja/

Na koniec mogę również dodać, że hobbystycznie zajmuje się komponowaniem muzyki instrumentalnej.

Poniżej jest link do mojego muzycznego kanału na you tube:

https://www.youtube.com/channel/UCpyKTLQUrdcTBn1r097MCbQ

Poniżej możecie zobaczyć również moje aktualne zdjęcie:

Krzysztof Ryniec

Krzysztof Ryniec

Paweł Kowalski: Zacznijmy może od tematu, który skłonił mnie do przeprowadzenia z tobą wywiadu. Dlaczego właściwie twierdzisz, że pandemia koronawirusa jest zasłoną dymną mającą ukryć przygotowania do III wojny światowe? Brzmi to jak jakieś szaleństwo.

Krzysztof Ryniec: A czy szaleństwem nie jest już to, co obecnie robimy? Pamiętam, jak na początku trwania pandemi w marcu, w dość emocjonalnym wpisie na Facebooku próbowałem przekonać ludzi, że choroba faktycznie istnieje, ale związane z nią restrykcje to jest paranoja i gruba przesada, co w konsekwencji doprowadzi do tego, że śmiertelnie chorzy na inne choroby – np. na serce lub raka faktycznie zaczną umierać, bo nie będzie dla nich miejsc w szpitalach. Teraz mamy lipiec i niestety ze smutkiem muszę przyznać, że dowiedziałem się już o wielu takich przypadkach, i to między innymi z ust osób publicznych, takich jak znany jasnowidz Krzysztof Jackowski(link do audycji jasnowidza poniżej), o którym opowiem jednak później.

Paweł Kowalski: A czy w tym szaleństwie jest metoda?

Krzysztof Ryniec: Nie ma żadnej metody. Dla mnie to jest zwykły pretekst, odwracanie uwagi! Wiem, że na tego typu podejrzeniach wyrasta mnóstwo, często absurdalnych teorii spiskowych, takich jak ta, że przyczyną tej choroby jest oddziaływanie nadajników 5G. Pod czymś takim absolutnie się nie podpisuje.

Pomimo to duża część ludzi słusznie zauważyła, że drakońskie restrykcje i zamrożenie gospodarek wielu państw, to działania totalnie niewspółmierne do skali zagrożenia, jakie powodował koronawirus. Należy wyraźnie podkreślić, iż choroba ta REALNIE ISTNIEJE, ale działania podjęte po to by zapobiegać jej rozprzestrzenieniu wydają się już na pierwszy rzut oka NIEADEKWATNE i PRZESADZONE.

Paweł Kowalski: Dalej nie rozumiem, co ma z tym wspólnego III wojna światowa?

Krzysztof Ryniec: Za chwilę do tego dojdę. Pozwól jednak, że rozpocznę omawianie tego tematu od nieco innej strony niż zazwyczaj robią to eksperci w studiu telewizyjnym. Mianowicie od strony psychologicznej i statystycznej jednocześnie. Wszystko zaczęło się od tego, że jakieś 3-4 lata temu zauważyłem, że tematy dotyczące III wojny światowej cieszą niesamowitą popularnością – nawet do 50-100 razy większą niż artykuły, które wydawać by się mogło powinny zainteresować czytelnika ze względu na wartościową i konstruktywną treść.

Paweł Kowalski: Czy to znaczy, że…

Krzysztof Ryniec: Pozwól, że ci przerwę. Tak wiem, co za chwilę powiesz, że „bije pianę”, po to, aby zwiększyć popularność mojego bloga. Nie o to tu jednak chodzi. Zastanawiałem się nad tym o wiele głębiej i niestety odkryłem pewną bardzo niepokojącą, psychologiczną prawidłowość, którą potem obserwowałem również podczas trwania pandemii.

Po pierwsze wygląda na to, że chciwość i strach motywuje ludzi do działania nawet do kilkuset razy bardziej, aniżeli bardziej pozytywne i szlachetne odczucia. Po drugie zaś temat III wojny światowej jest nierozerwalnie związany z mechanizmem wyparcia, który może prowadzić do dość interesujących psychotycznych zaburzeń – np. amnezji(kompletnej niepamięci), zafałszowania faktycznego przebiegu wypadków, ale również zmian osobowości.

Czynnikiem wyzwalającym jest psychiczna ucieczka przed wspomnieniami z jakiegoś traumatycznego wydarzenia(wypadek, morderstwo, napad, torturowanie, wojna). Zostało to dość dobrze zobrazowane w  takich filmach jak „Trauma” i „Dom snów”.

Paweł Kowalski: Czy chodzi ci o to, że pandemia jest w istocie zbiorową psychozą generowaną w reakcji na wyparcie realnego zagrożenia III wojną światową?

Krzysztof Ryniec: Otóż to! Trafiłeś w sedno. Tak, III wojna światowa jest jak śmierć, a o śmierci, jak wiadomo lepiej za dużo nie myśleć i nie brać pod uwagę jako coś, co właściwie może wydarzyć się w każdej chwili.

Zwróć też uwagę na interesującą sekwencję wydarzeń – najpierw zamordowanie przez USA w ramach ataku rakietowego irańskiego generała Kasema Sulejmaniego tuż przed wybuchem pandemii. Następnie w jej szczycie organizacja ćwiczeń NATO DEFENDER 2020, podczas których żołnierze nie posiadali żadnych zabezpieczeń przed zarażeniem.

Wreszcie zaś dziwne powołania do wojska osób cywilnych na „ćwiczenia” wraz z rekwirowaniem przez armię prywatnych samochodów, które nijak nie sklejały się w jedną całość z wymogami bezpieczeństwa w walce z koronawirusem.

Paweł Kowalski: W jakim celu władze poszczególnych państw miałyby to robić?

Krzysztof Ryniec: Myślę, że chcą w ten sposób przygotować ludzi, w tym przede wszystkim gospodarki państw, na działanie w warunkach wojennych. Wirus posłużył jako znakomity pretekst. Być może również chodziło o to, aby rozładować napięcie po kryzysie irańskim, przekierować medialnie zainteresowanie opinii publicznej na inny tor i zagrać nieco na zwłokę, opóźniając ostateczną decyzję o podjęciu działań wojennych.

Paweł Kowalski: Te działania wydają się mieć globalny charakter. Dlaczego ty sam uważasz się globalistę? Przecież z tego, co słyszałem elity dążą do wprowadzenia Nowego Porządku Świata(rządu światowego), który ma być jednym, wielkim, globalnym państwem totalitarnym gardzącym wolnością jednostki.

Krzysztof Ryniec: Ech…widzę, że wciąż powielasz tę starą spiskową narrację. Przyznam jednak, że moje poglądy na to zagadnienie znacznie ewoluowały na przestrzeni lat od czasu, kiedy w 2012 roku napisałem książkę „Od Nowego Porządku Świata do Fraktalnej Rewolucji”. Na początku też mi się tak wydawało. Próbowałem to tłumaczyć ludziom na setki różnych sposobów. Często bezskutecznie. Pozwól jednak, że posłużę się w tym momencie bardzo obrazowym i dosadnym porównaniem:

Otóż z PAŃSTWAMI NARDOWYMI posiadającymi własne armie jest jak z twardymi NARKOTYKAMI. TEORETYCZNIE mogłyby być one w pełni legalne, a obrót nimi pozbawiony ingerencji ze strony państwa, ale w PRAKTYCE znaczna część ludzi jest tak nieodpowiedzialna i lekkomyślna, że masowe zatrucia i zgony byłyby kwestią czasu.

Z państwami narodowymi, z których każde posiada własną armię jest bardzo podobnie. TEORETYCZNIE taki stan rzeczy mógłby trwać następne 500 lub nawet 1000 lat, ale w PRAKTYCE rządzący nimi decydenci są tak nieodpowiedzialni, egoistyczni i krótkowzroczni, że co jakiś czas wybuchają jakieś wojny regionalne, a rozpętanie III wojny światowej, która mogłaby się skończyć zagładą cywilizacji i ziemskiego ekosystemu, byłoby również kwestią czasu.

Jedynym sensownym rozwiązaniem jest zatem likwidacja osobnych armii państwowych i powołanie wspólnej armii światowej. To takie niezbędne minimum gwarantujące przetrwanie. W takim układzie jeden rząd światowy wcale nie byłby potrzebny. Wystarczyłoby scalenie wszystkich osobnych armii pod jednym dowództwem.

Paweł Kowalski: Czy myślisz, że w końcu do tego dojdzie?

Krzysztof Ryniec: Szczerze wątpię. Wydaje mi się, że zarządzający państwami narodowymi prędzej skażą miliony swoich obywateli na śmierć w III wojnie światowej, niż mieliby się wyzbyć znaczącej części władzy, którą daje posiadanie własnej armii.

Paweł Kowalski: Pewna znana wokalistka z grupy „Closterkeller” śpiewała kiedyś „władza tak jak narkotyk”.

Krzysztof Ryniec: To porównanie jest i tak za słabe, bo zażywając heroinę na własną odpowiedzialność trujesz i zabijasz tylko siebie, a zażywając władzę możesz zabić nie tylko siebie, ale i miliony, miliardy niewinnych ludzi. Tak więc widzisz, że państwa narodowe z własną armią są znacznie bardziej niebezpieczne niż najniebezpieczniejsze nawet narkotyki.

Paweł Kowalski: Jeśli to ma być ratunek dla świata, to skąd bierze się tak zła opinia na temat globalizmu i kosmopolityzmu?

Krzysztof Ryniec: No i tutaj dochodzimy w końcu do tego wątku, który poruszyłeś na początku. Od lat powtarzam, że zasadniczym źródłem większości teorii spiskowych jest fakt, iż rządzący państwami narodowymi OBAWIAJĄ SIĘ UTRATY WŁADZY na rzecz instytucji międzynarodowych, takich jak np. ONZ. Stąd też w tej spiskowej mitologii globaliści zawsze są przedstawieni w możliwie najgorszym świetle jako: okultyści, iluminaci, sataniści, pedofile itd.. Hitler przed II wojną światową w bardzo podobny sposób szczuł na ówczesny odpowiednik ONZ – Ligę Narodów. A zatem niewiele się zmieniło.

Znacząca część tych bzdur o Nowym Porządku Świata jest produkowana przez służby specjalne państw narodowych – CIA, NSA, GRU, FSB. Dlatego też w jednych teoriach spiskowych – np. tych dotyczących Q-anona zbawcą świata jest Trump, zaś w innych tę samą rolę pełni Putin, a nawet przywódca Chin.

Zauważ, że nie ma dosłownie ANI JEDNEJ teorii spiskowej, która w pozytywnym świetle przedstawiałaby globalistów. Sam więc sobie odpowiedz na pytanie – kto na tym zyskuje?

Państwowcy prawie zawsze przedstawiają globalistów jako zamordystów, dybiących nieustannie na naszą wolność i prawa obywatelskie. Natomiast prawda jest taka, że w tym szerokim nurcie globalizmu są też frakcje wolnościowe, które oferują rozwiązania o wiele bardziej korzystne dla obywateli niż zwolennicy państw narodowych.

Wspieranie wolnościowego globalizmu z postulatem armii światowej powinno więc leżeć w interesie ludzkości.  Niestety jednak wielu ludzi jest tak ogłupionych, że kupią każdą bajeczkę służb specjalnych, dla których międzynarodowa masoneria promująca te poglądy, zawsze była naturalnym wrogiem, z którym walczyli o władzę i wpływy.

Paweł Kowalski: Czy więc twoim zdaniem nie mamy żadnych szans na to, aby zapobiec wybuchowi III wojny światowej?

Krzysztof Ryniec: Jest to bardzo drażliwa kwestia. Minęło 75 lat od czasu zakończenia II wojny światowej. W tym czasie rywalizacja mocarstw o wpływy doprowadziła do wybuchu wielu wojen lokalnych. Wielokrotnie zaś dochodziliśmy do sytuacji, kiedy to dosłownie o włos udawało się nam uniknąć wybuchu wojny globalnej. Nie mam tu na myśli wyłącznie przeszłości – np. czasów zimnej wojny, ale również chociażby ostatnią wojnę na Ukrainie. Wbrew pozorom szanse na rozpętanie III wojny światowej są w tej chwili większe niż kiedyś.

Po pierwsze dlatego, że Rosja, kierując się rewizjonizmem historycznym i urażoną ambicją, dąży, podobnie jak Niemcy Hitlera, do odzyskania swoich dawnych ziem i wpływów politycznych utraconych po upadku ZSRR.

Po drugie zaś niestety czas i rozwój technologii nie są naszymi sprzymierzeńcami w tym zakresie. Dlatego, że mogą doprowadzić do wynalezienia broni, dzięki której będzie można mordować ludzi z chirurgiczną precyzją bez naruszenia infrastruktury i ziemskiego ekosystemu.

Przypominam zaś, że główną obawą decydentów był fakt, że wojna atomowa mogłaby spowodować, że nasza planeta przestałaby być zdatna do zamieszkania, ponieważ z życiem żołnierzy na froncie nigdy się tak naprawdę nie liczyli.

Nie należy też zapominać o tym, że tą iskrą inicjującą wielki wybuch mógłby być zwykły przypadek – np. omyłkowe zestrzelenie samolotu, takie jakie miało miejsce ostatnio w Iranie, a przedtem na Ukrainie. Może się to również stać na skutek zamachu terrorystycznego z użyciem np. walizkowej broni jądrowej.  

Jeśli więc słyszę kogoś, kto uparcie twierdzi, że nie ma żadnych szans na to, aby taka wojna wybuchła, a przy tym nie przestaje o tym myśleć i dostaje szału oskarżając  dyskutantów o straszenie i programowanie, to wiem już, że mam do czynienia z psychologicznym mechanizmem wyparcia. 

Paweł Kowalski: Dobrze, zmieńmy temat. Jak sam przyznałeś jesteś archeologiem-naukowcem. Dlaczego więc wierzysz w umiejętności jasnowidzów i sam wygłaszasz przepowiednie? Coś takiego jak jasnowidzenie, sny prorocze i telepatia zdecydowanie nie licuje ze zdrowym, naukowym sceptycyzmem.

Krzysztof Ryniec: To nie tak. Wydaje mi się, że mylisz pojęcia. Problemem są w tym przypadku ludzie z zawężonym  spektrum poznawczym. Dla nich świat jest prostacki, czarno-biały. Pomiędzy czernią i bielą nie ma żadnych innych kolorów, i albo coś istnieje, albo nie istnieje, i nie może być po prostu rzadkie oraz trudne do wykrycia.

Niestety jasnowidzenie, sny prorocze oraz telepatia są zjawiskami tzw. niskiej częstotliwości. To znaczy np. jeden sen na 1000 może być proroczy lub zawierać telepatyczny przekaz. Poza tym nawet, jeśli jakaś osoba posiada specjalne uzdolnienia w tym kierunku, to i tak zwykle nie ma nad tym pełnej i świadomej kontroli. Bazuje na treściach pochodzących z podświadomości. Nie może tak po prostu zobaczyć jakiegoś wybranego obrazu z przyszłości, nie wie wszystkiego, nie jest nieomylna i  nie poda ci tych 6 cyferek z toto lotka.

Zostawmy na chwilę zjawiska paranormalne, których etiologia nie jest znana nauce. Skupmy się na tym, co w pełni da się wytłumaczyć na gruncie obecnego stanu wiedzy.

Wyobraź sobie, że na 100 ludzi 99 widzi trzy kolory, a jeden tylko dwa. Prowadzący ten eksperyment naukowcy z miejsca wytłumaczą to daltonizmem tego człowieka lub inną wadą wzroku.

Jeżeli jednak będzie odwrotnie tj. 99 osób będzie widziało dwa kolory, a tylko jedna trzy, wtedy ta jedna nieszczęsna osoba będzie musiała udowadniać, że nie jest „wielbłądem”. Nie wymyśliła sobie tego, nie oszukała, jest zdrowa psychicznie i nie bierze narkotyków, a na końcu i tak pozostanie nam wierzyć jej na słowo, albo i nie. Fakt widzenia dodatkowego koloru w żaden sposób nie łamie znanych nam praw optyki i może świadczyć po prostu o lepszym, czulszym wzroku.

Dla tego pojedynczego nieszczęśnika będzie to wiedza(on wie, że to widzi), a dla otoczenia już tylko wiara. Zwróć uwagę na relatywizm pojęcia wiary i wiedzy.

To zaś obrazuje nędze naukowego redukcjonizmu, empiryzmu, brzytwy Ockhama i wszelkich innych fikuśnych scyzoryków służących do upraszczania skomplikowanej rzeczywistości.

Tak więc widzisz, że naukowy sceptycyzm powinien też obejmować świadomość ograniczoności własnych metody dochodzenia do prawdy, które zwykle stają się nieskuteczne w zderzeniu z niestandardową percepcją i zakresem odbieranych bodźców.

Paweł Kowalski: Opowiedz nam o swoich osobistych doświadczeniach z jasnowidzeniem, snami proroczymi i telepatią.

Krzysztof Ryniec: Z potwierdzonymi snami proroczymi, na podstawie których można sformułować przepowiednie, zetknąłem się po raz pierwszy będąc nastolatkiem. Otóż pewnego razu nad ranem przyśnił mi się spalony kiosk „Ruchu” w mojej miejscowości, wokół którego walały się fragmenty rozbitego szkła. Sen ten był przepełniony silnymi emocjami gniewu i wzburzenia. Stąd też po przebudzeniu sam miałem kiepski humor, ale jednocześnie miałem wrażenie, że odczucia te nie należą do mnie – są wynikiem empatii – współodczuwania z kimś innym.

Jednak potem uznałem, że to, co widziałem we śnie było jakąś bzdurą i nie miało żadnego sensu, ponieważ kiosk dalej stał nieuszkodzony, tak jak przedtem.

Ku mojemu zaskoczeniu około 2-3 tygodni później obiekt ten rzeczywiście spłonął, dokładnie w taki sam sposób, jak to widziałem we śnie. Okazało się, że za tym podpaleniem stała grupa przestępcza wymuszająca haracze od sklepikarzy.

Teraz zwróć uwagę na to, że dla mnie była to już wiedza i bezpośredni dowód na to, że przyszłość można w ten sposób przewidywać. Jednak otoczenie mogło tylko przyjąć moje słowa na wiarę, ponieważ w żaden sposób nie da się zgrać z głowy własnego snu, a potem wyświetlić tak, aby inni mogli to zobaczyć.

Mało tego – gdybym w tym momencie poszedł za głosem intuicji i faktycznie ostrzegł kioskarza, to przypuszczam, że raczej by mi nie uwierzył, a po fakcie mógłby mnie jeszcze podejrzewać o współudział i planowanie tego przestępstwa.

Doświadczenie to nauczyło mnie, że należy jednak ufać własnej intuicji, ale i też ostrożnie podchodzić do ujawniania takich informacji, bo sytuacja w jakiej znajduje się osoba widząca potencjalną przyszłość nie jest łatwa. Nauczyło mnie to również, że należy z dystansem podchodzić do oskarżeń o „planowanie” czegoś – np. wojen światowych, zamachów, katastrof, ponieważ może się okazać, że ci demoniczni masoni czy iluminaci wcale tego nie planowali, a po prostu zobaczyli tę wersję przyszłości we śnie lub innego typu wizji.

Drugie zdarzenie dotyczyło zjawiska sennej telepatii. Otóż pewnego razu, gdy będąc studentem odbywałem praktyki wykopaliskowe i mieszkałem w namiocie, miałem sen, w którym zobaczyłem, że mój ojciec, który jest chory na serce, bardzo chce się ze mną skontaktować, ponieważ cierpi na straszne bóle w klatce piersiowej. W trakcie tego snu odczuwałem bardzo intensywny smutek, który również tak jakby nie należał do mnie.

Po przebudzeniu przypomniało mi się, że mój telefon komórkowy jest rozładowany, wiec rodzice nie mogli się ze mną skontaktować w żaden sposób. Gdy udało mi się podładować mój sprzęt natychmiast odebrałem telefon od rodziców, którzy dokładnie potwierdzili to, co zobaczyłem i odczułem we śnie. Również i tym razem zmuszeni byli przyjąć moje słowa na wiarę, pomimo, że dla mnie była to już wiedza i dowód na to, że telepatia faktycznie istnieje.

Zaznaczam jednak, iż zdarzenia tego typu były bardzo rzadkie. Stąd też uznałem je za zjawiska tzw. „niskiej częstotliwości”. Z tego względu nie uważam się za jasnowidza – czyli człowieka w szczególny sposób uzdolnionego w tym zakresie.

Mam wrażenie, że moje umiejętności nie odbiegają znacząco od przeciętnej, a jedyną różnicą jest fakt, że od tej pory przestałem ignorować te subtelne sygnały dawane mi przez intuicję. Wolę już o tym poinformować tak na wszelki wypadek. Nawet jeśli miałoby to okazać się zwykłym snem, który nie ma żadnego przełożenia na przyszłe wydarzenia i nie jest wynikiem „ściągania” informacji, odczuć na zasadzie telepatii.

Paweł Kowalski: Co sądzisz o umiejętnościach najsłynniejszego polskiego jasnowidza Krzysztofa Jackowskiego? W końcu stwierdziłeś, że to właśnie on po upływie półtorej roku potwierdził twoją przepowiednie dotyczącą wojny/rewolucji/interwencji zbrojnej na Węgrzech.

Krzysztof Ryniec: Zdaje sobie sprawę z tego, iż jest to postać bardzo kontrowersyjna, ponieważ o ile znajdowanie zwłok osób zaginionych wychodzi mu całkiem nieźle i ma na to dowody(potwierdzenia otrzymane od policji), o tyle z przepowiadaniem przyszłości jest już znacznie gorzej.

Niestety dość często zdarza mu się mylić, chociaż ma też na koncie wiele trafnych przepowiedni, które się z grubsza spełniły, a dotyczyły zaś między innymi: kryzysu gospodarczego z 2008 roku, śmierci Lecha Kaczyńskiego, upadku Samoobrony, koronawirusa(„ludzie będą bali się oddychać”), omyłkowego zestrzelenia samolotu pasażerskiego przez irańską obronę przeciwlotniczą.

Generalnie w moim odczuciu jest to człowiek uczciwy, szczery i prawdomówny, z całą pewnością posiada on dar jasnowidzenia. Nie jest żadnym oszustem.

Testowałem wcześniej umiejętności innych jasnowidzów i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, iż wielu z nich zwyczajnie oszukuje ludzie. Najczęściej odbywa się to na dwa osoby.

Pierwszy to formułowanie przepowiedni w sposób tak ogólnikowy i pozbawiony szczegółów, że można ją dopasować po fakcie do wielu różnych wydarzeń.

Drugi zaś bazuje na zasypywaniu klienta dużą ilością szczegółowych, ale za to kompletnie nieweryfikowalnych informacji dotyczących np. wcześniejszych wcieleń, innych wymiarów, równoległych linii czasowych itp..

Można jeszcze dołożyć do tego pewien rodzaj psychologicznego chwytu polegającego na mówieniu dokładnie tego, co ludzie sami chcą usłyszeć – przepowiadaniu jakiejś utopijnej, sielskiej przyszłości bazującej na myśleniu życzeniowym i wypieraniu negatywnych bodźców. W tym ostatnim przodują zwłaszcza wyznawcy New Age, którzy nigdy nic nie przewidzieli, a mimo to wciąż oskarżają Jackowskiego o straszenie i paktowanie z demonami.

Klasyką z podręcznika każdego oszusta jest także tzw. zimny odczyt – czyli manipulacja psychologiczna, dzięki której może on sprawiać wrażenie, że wie on o czymś/o kimś znacznie więcej niż wie faktycznie.

Sam Jackowski często tłumaczy, że największym wrogiem jasnowidza jest sugestia, więc, aby wizja była trafna musi on oczyścić umysł ze zbędnych informacji, w tym i własnych poglądów. Można to zrobić, jeśli przychodzi do nas osoba, której sami nie znamy. Natomiast w dobie bombardowania nas informacjami przez media, które nieustannie coś sugerują, przepowiadanie przyszłości w skali świata jest już znacznie trudniejsze.

Jeden z najsłynniejszych przedwojennych jasnowidzów Stefan Ossowiecki przyznawał, iż jego umiejętności kompletnie zawodziły go w sprawach osobistych – np. w interesach. Do tego stopnia, iż jego własna żona wątpiła w jego nadzwyczajne zdolności. Działo się tak pomimo, iż sam pomógł wielu innym ludziom wykorzystując do tego między innymi jasnowidzenie i psychometrię. Wygląda więc na to, że nasze ego i tzw. „chciejstwo” uniemożliwia nam trafne przewidywanie przyszłości, ponieważ przestajemy być w tym momencie obiektywni.

Nie należy zapomnieć o tym, iż oprócz Jackowskiego również wielu innych jasnowidzów wciąż dość skutecznie pomaga w pracy zarówno policji, jak i wywiadowi.

Paweł Kowalski: Czy nie obawiasz się, że publikowanie tak szczegółowych scenariuszy potencjalnej przyszłości, jak w twoim ostatnim artkule na temat wydarzeń na Węgrzech, może narazić Cię na jakieś niebezpieczeństwo. Przykładowo ze strony służb specjalnych, jeśli okaże się, że ujawniłeś w ten sposób jakieś tajne plany?

Krzysztof Ryniec: Jest to jeden z powodów, dla których udzielam właśnie tego wywiadu, ponieważ nie mogę dłużej pozostawać osobą zupełnie nieznaną, a przez to bezbronną.

Niemniej jednak wydaje mi się, że dopóki ludzie będą mnie brali za wariata, który ma jakieś wizje, bo czegoś się tam naćpał, dopóty mogę czuć się w miarę bezpiecznie. Paradoksalnie więc hejt mi sprzyja. W środowisku ludzi tak przesiąkniętych zawiścią i frustracją, gdzie często jedynym szczęściem jest nieszczęście drugiego człowieka, to moje pozorne nieszczęście może okazać się szczęściem i tarczą ochronną.

Z tego miejsca apeluje więc do hejterów – starajcie się w jak najbardziej wymyślny sposób podważać moją wiarygodność, ja tych komentarzy nie będę usuwał. „Najlepsze” nagrodzę nawet lajkami.

Inną sprawą jest fakt, iż rzeczywiście można by podać wiele przykładów jasnowidzów, którzy zostali właśnie z tego powodu zamordowani. Choćby Stefan Ossowiecki, najsłynniejszy przedwojennym jasnowidz, który ostrzegał przed wybuchem II wojny światowej i został w 1944 roku spalony żywcem przez hitlerowców. Czy też Erik Jan Hanussen, który przepowiedział dojście Hitlera do władzy i podpalenie Reichstagu, ale później(w 1933 roku) stał się tak niewygodny, że również został przez nazistów zamordowany.

Kto wie czy prawdziwi iluminaci nie są po prostu tajnym stowarzyszeniem jasnowidzów, a nie jakimś tam elitarnym, paramasońskim zakonem finansowym przez bankierów i skupiającym polityków, oligarchów, a także znane postacie showbiznesu. W końcu ich główny symbol – oko opatrzności wpisane w trójkąt, może równie dobrze oznaczać trzecie oko, które w ezoteryce oraz religiach wschodu uchodzi za bramę do innych wymiarów. Tym samym zaś ma umożliwiać jasnowidzenie, przewidywanie przyszłości, telepatię, a także osiągnięcie stanu powszechnie opisywanego jako oświecenie. Termin łaciński illuminatus znaczy przecież dosłownie „oświecony”.

Jeśli tylko uznam, że sytuacja tego wymaga, to z pewnością opublikuje stosowne oświadczenie. Zaznaczę w nim, iż nie zamierzam popełnić samobójstwa, a każdy dziwny „wypadek”, któremu ulegnę, należy zbadać na okoliczność upozorowanego morderstwa zleconego przez rosyjskie lub też węgierskie służby specjalne.

Paweł Kowalski: Czy jeszcze ktoś poza tobą i jasnowidzem Jackowskim przepowiadał konflikt militarny na Węgrzech, którego eskalacja może doprowadzić do wybuchu III wojny światowej?

Krzysztof Ryniec: Tak, na jednej z grup dyskusyjnych swój komentarz zamieściła pewna osoba, która również miała wizję dotyczącą Węgier, i pisała, że stanie się to prawdopodobnie w październiku. Postaram się ją namówić do ujawnienia większej ilości szczegółów, które można będzie później opublikować. Z tego miejsca apeluje także do ludzi, aby nie bali się pisać i rozmawiać o swoich wizjach.

Nie trzeba być Jackowskim. Zwykły człowiek też może mieć sen proroczy o znaczącej treści. Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że największą barierą jest w tym przypadku lęk przed chamskim wyśmianiem. Dlatego możemy wam zagwarantować anonimowość lub przydzielenie maskującego prawdziwą tożsamość pseudonimu.

Musimy pamiętać o tym, że rządzącym zazwyczaj zależy na tym, abyśmy byli „ślepi”, posłuszni, niedoinformowani i wystraszeni. Dlatego też nie ulegajcie tak powszechnemu w Internecie hejterskiemu szczuciu.

Paweł Kowalski: Czy to prawda, że Władimir Putin odniósł się do jednego z twoich artykułów w sposób bezpośredni?

Krzysztof Ryniec: Trudno w to uwierzyć, ale faktycznie zacząłem mieć takie podejrzenia.

Podczas wymiany poglądów na jednej z grup dyskusyjnych w pewnym momencie napisała Rosjanka, i to w sposób, który zdradzał, iż niezbyt dobrze posługuje się językiem polskim. Napisała, iż „tu jest odpowiedź Putina z jego oficjalnej strony”. Pod linkiem był artykuł napisany po rosyjsku cyrylicą. Jednak byłem pewien, iż chodzi o jakiś stary tekst dotyczący wyłącznie Krymu, a nie o odpowiedź na tezy zawarte w moich artykułach. Dlatego zignorowałem to, chociaż mogłem wrzucić ten tekst na google tłumacz. Teraz już nie mogę tego nigdzie znaleźć.

Kilka dni później nabrałem podejrzeń, ponieważ z artykułu na wp.pl dowiedziałem się, że Putin faktycznie bawi się w blogera piszącego na tematy historyczne. Mało tego – podsyła swoje teksty emailami do niemieckich historyków. Pomijając już treść tych rewizjonistycznych wpisów, gdzie próbuje obarczyć Polskę odpowiedzialnością za wybuch II wojny światowej, to takie zachowanie jest trochę dziwne.

Nie chcę jednak wprowadzać ludzi w błąd, bo być może był to jakiś ponury żart rosyjskiego trolla lub, co bardziej prawdopodobne, efekt braku umiejętności precyzyjnego wyrażania się w języku polskim, co w przypadku Rosjan jest możliwe.

Tak czy inaczej byłaby to dla mnie wątpliwa nobilitacja, ponieważ w jednym z artykułów sam nazwałem go „psychopatą, kierującym się urażonymi, imperialnymi ambicjami”.

Paweł Kowalski: Myślisz, że mógł poczuć się urażony?

Krzysztof Ryniec: A kto go tam wie? A tak na poważnie śmieszy mnie to, że tacy vlogerzy jak np. Krzysztof „Ator” Woźniak twierdzą, że Putin jest „racjonalny” i dlatego nie zaatakuje Polski. Mi zawsze wydawało się, że racjonalne działanie, to takie, które zawiera już w sobie pewien element etycznej optymalizacji korzyści. To znaczy działanie to jest korzystne dla ciebie i innych lub korzystne dla ciebie oraz przynajmniej neutralne dla innych, a jeśli komuś szkodzi, to znaczy, że już nie miałeś innego wyjścia i broniłeś się.

W takim ujęciu jedyną racjonalną wojną może być wojna obronna. W żadnym wypadku zaś atak, wojna hybrydowa, czy też zbrojna aneksja. A zatem działanie Putina może być nazwane co najwyżej skutecznym, tak, jak skuteczne może być zaplanowane przestępstwo.

Jest to kolejna odsłona wypierania niewygodnej rzeczywistości, która bardzo przypomina przypadek owładniętej syndromem sztokholmskim maltretowanej kobiety, która broniąc męża, tłumaczy, że mógł ją zabić, a tylko spoliczkował. Równie dobrze ktoś mógłby napisać, że działania Hitlera, takie jak aneksja Austrii i Czechosłowacji, były racjonalne, bo mógł zniszczyć, zrównać z ziemią te dwa kraje, a zajął je w pokojowy sposób.

Szkoda, że ci wszyscy pseudoeksperci nie dostrzegają, że Putin cały czas gra „w cykora”, a polega to na tym, iż tu cytuje:

„Dwie osoby wsiadają do samochodów i z dużą prędkością jadą naprzeciwko siebie – ten, kto pierwszy zahamuje lub zjedzie z trasy, jest „cykorem” i przegrywa. Ten, który skręci, ratuje życie, ale traci prestiż, jadący do końca prosto wygrywa prestiżowo, jeśli jednak obydwaj zdecydują się jechać do końca – zginą.”

A więc doskonale wie, że jego działania mogą skończyć się totalną zagładą w ramach III wojny światowej, ale cały czas liczy na to, że Zachód stchórzy, a on będzie mógł odzyskać zbrojnie, jeśli nie wszystkie to przynajmniej niektóre kraje, które były kiedyś częścią ZSRR, albo leżały w sowieckiej strefie wpływów.

Paweł Kowalski: Wyobraź sobie, że Putin rzeczywiście kiedyś bił żonę.

Krzysztof Ryniec: A tego nie wiedziałem, tak wiec widzisz, że moje porównania okazały się bardzo dosłowne.

Paweł Kowalski: Na koniec tego wywiadu został nam jeden, jakże „rozrywkowy” temat. Mianowicie śmierć, a konkretnie „śmierć cywilizacji”, tak jak to sam określiłeś w jednym z artykułów.

Krzysztof Ryniec: Wiedziałem, że w końcu dojdziemy do tego ostatecznego rozwiązania lub jak kto woli rozerwania, w zależności od użytej broni.

Pierwsze kłamstwo Szatana w ogrodzie Eden brzmiało: nie umrzecie! Śmierć jest czymś naturalnym, zarówno w wymiarze jednostkowym, jak i masowym(cywilizacyjnym). Starsze pokolenie musi ustąpić miejsca nowemu, a stara cywilizacja nowej.

Przed nami upadały kolejno cywilizacje starożytnego Egiptu, Grecji i Rzymu. Każda z nich miała swój okres rozwoju, apogeum świetności oraz schyłku.  Śmierć danej cywilizacji nie była rezultatem jakiegoś pojedynczego spisku demonicznych sił, ale wynikiem splotu wielu różnych czynników lub po prostu konsekwencją wyczerpania danej formuły, która wcześniej dawała przewagę nad otoczeniem, a później stała się nieskuteczna lub wysoce destrukcyjna.

Dużą rolę odgrywał w tym przypadku konserwatyzm światopoglądowy, który często uniemożliwiał przeprowadzenie niezbędnych, ratujących „życie” reform.

Paweł Kowalski: Czy myślisz, że mamy jakąś szansę na uniknięcie zagłady tej starej cywilizacji? Po co aż tak bardzo straszyć ludzi?

Krzysztof Ryniec: Absolutnie nie. Myślę, że po prostu zaliczymy wielkie wymieranie, tak jak dinozaury oraz wiele innych gatunków przed nami. Przetrwa jakiś niewielki procent obecnej populacji. Tak, jak to miało miejsce już wielokrotnie wcześniej, utworzy się wąskie gardło ewolucyjne, i dopiero wówczas objawi się szansa na nowy świat, a być może nawet nowy, lepszy gatunek. Popatrz na to w ten sposób zamiast zarzucać mi „straszenie” czy „programowanie”.

Dlatego bawią mnie te wszystkie próby wypierania śmierci zwolenników New Age, którzy nieustannie prognozują jakąś „transformacje”, „wniebowstąpienie” przejście w „czwartą gęstość” i inne cuda na kiju. Szkoda tylko, że nie sprawdzili, co owa „transformacja” faktycznie oznacza, choćby w kartach tarota. A przecież chodzi najczęściej o zwykłą śmierć, którą poprzedzi pełna bólu destrukcja ciała fizycznego, której tak bardzo chcą uniknąć.

Paweł Kowalski: Wspominałeś, iż jedną z przyczyn tego absolutnego braku nadziei na przetrwanie obecnej cywilizacji jest fakt, iż nawet na poziomie werbalnym nie jesteśmy w stanie wyjść z destrukcyjnej i autodestrukcyjnej narracji. A to, co powinno nas teoretycznie łączyć, działa na wielu ludzi jak płachta na byka.

Krzysztof Ryniec: Tak, myślę, że po prostu uwielbiamy się nie zgadzać i dzielić na setki różnych sposób. Byleby tylko mieć pretekst do obrzucania się błotem w dyskusji i bombami na wojnie.

Dam ci przykład – w jednym z ostatnich artykułów użyłem sformułowania „demon nacjonalizmu”, co wywołało dosłownie furię przekleństw i złorzeczeń. Dlaczego? Dlatego, że połączyłem tutaj terminologie z dwóch zwalczających się obozów – prawicowych chrześcijan(demon) i lewicowych ateistów, którzy najczęściej krytykują też nacjonalizm.

To samo tyczy się wszelkich prób łączenia postulatów prawicowych z lewicowymi w ramach programów politycznych. Ludzie potraktują to jak zdradę i zmieszają cię z błotem dla zasady. Nie będą ich w tym momencie interesowały ŻADNE RACJONALNE KORZYŚCI.

Paweł Kowalski: A więc nie da się uratować tego świata przed zagładą?

Krzysztof Ryniec: Daj spokój! Kiedyś tak naiwnie myślałem. Zdecydowanie nie polecam nikomu w ten sposób podchodzić do sytuacji. Prawdziwe życie, to nie hollywoodzki film akcji z szczęśliwym zakończeniem. Najwyższy czas, aby pozbyć się raz na zawsze resztek złudzeń.

Okres bezpośrednio poprzedzający globalną wojnę wyłoni dwie główne grupy społeczne. Katalizatorem będzie psychologiczna reakcja na strach w skali masowej, który jest najczęściej albo wypierany, albo też przekształcany w totalitarny terror i posłuszeństwo.

Pierwszą frakcją będą posłuszni, bezwolni i zastraszeni konformiści. Takie ludzkie owce, które najbardziej boją się WYŁAMANIA Z GRUPY, do której przynależą, i w imię tego strachu gotowe są zabijać, umierać i wyzbyć się wszelkiej godności.

Kazać im nosić maseczki, to będą nosić maseczki. Kazać im zachować dystans społeczny, to będą zachowywali dystans społeczny. Kazać im założyć majtki na głowę i chodzić nago po ulicach, to będą chodzić goli w majtkach na głowie. Kazać im bić i zabijać w imię religii, polityki, interesów gospodarczych, to będą bić i zabijać.

Kazać im powielać bezpodstawne, propagandowe brednie na temat ONZ, NWO i globalistów, to będą to bezrefleksyjnie powtarzać, tylko dlatego, że w grupie, do której przynależą każdy uznaję tę narrację za prawdę. Kazać im sprowadzić swoją egzystencję do mięsa armatniego na wojnie, to staną się mięsem armatnim. Kazać im wystrzelić rakietę z głowicą nuklearną, aby zabić 10 milionów ludzi, to wystrzelą rakietę z głowicą nuklearną, a jeśli przeżyją odwet, to powiedzą: „my tylko wykonywaliśmy rozkazy”.

Drugą frakcję będzie stanowić tzw. „klasa wypierająca”. Jej najbardziej typowy przedstawiciel po usłyszeniu pierwszych niepokojących komunikatów medialnych wyrzuci telewizor przez okno z okrzykiem: NIE BĘDĄ MNIE STRASZYĆ! Następnie będzie starał się odciąć od wszelkich negatywnych bodźców kumulując w sobie wyłącznie pozytywne „wibracje”. Wyjedzie do lasu w Bieszczady, gdzie zacznie medytować prosząc o pokój na Ziemi.

Wróci stamtąd z typowym dla doktryny New Age przeświadczeniem, że skoro ja się zmieniłem, to wszystko wokół mnie też musi się zmienić. A potem przyjdzie rozczarowanie, bo zamiast wejść w złoty wiek masowego przebudzenia ludzkości i transformować się do czwartej gęstości trafi na zamknięty oddział szpitala psychiatrycznego. Tam zaś nie pozostanie mu już nic innego, tylko czekać na przyjście mesjasza, kosmitów czy innych supermenów i udawać przy tym, że śmierci nie ma, a wojna, która się toczy to fikcja.

W czasach ostatecznych będą się liczyć tylko te dwie dominujące grupy społeczne. Natomiast wszystko, co pomiędzy nimi, każdy ostry i nieostry cień racjonalnego i konstruktywnego zachowania zostanie zmiażdżony. Tak jak światowe mocarstwa miażdżą mniejsze kraje, gdy te staną im na drodze do zwycięstwa.

ŻADNA Z TYCH DWÓCH GŁÓWNYCH FRAKCJI NIE KIWNIE NAWET PALCEM ŻEBY COKOLWIEK REALNIE ZMIENIĆ, A O POWSTRZYMANIU DZAŁAŃ WOJENNYCH, TO JUŻ W OGÓLE NIE MA CO MARZYĆ!

Ludzi autentycznie świadomych i przebudzonych jest po prostu tak mało, że nie mają na nic wpływu. Mogą tylko uratować samych siebie schodząc gdzieś do jakichś bunkrów czy podziemnych tuneli. Wszystko inne najprawdopodobniej szlak trafi.

Wbrew pozorom, to nie działania psychopatycznych jednostek będą naszym gwoździem do trumny, ale ograniczenie umysłowe mas. Spójrz na rozkład ilościowy w testach IQ. Kogo jest najwięcej? Nawet gdyby rządził nami ktoś z IQ 200 i złotym sercem, to przecież by zyskać posłuch i tak musiałby się dostosować do tej prymitywnej średniej. Z demokracją czy bez demokracji – nie ma to żadnego znaczenia.

Co mogą zrobić wyższe cywilizacje? Istoty boskie? Nic! Mogą obserwować nas, tak, jak my obserwujemy zwierzęta na safari, ale nie uratują nas przed nami samymi i nie rozwiążą za nas naszych problemów.

Rola „Boga” w teologii chrześcijańskiej, to chyba jedna z najbardziej niewdzięcznych ról, bo popatrz – niby wszystko wie i wszystko widzi, ale nic z tego nie wynika. Niby może wszystko, ale w praktyce prawie nic, bo stworzenie ma wolną wole, w którą on nie może ingerować. Siedzi tylko i obserwuje nas przez to oko opatrzności wpisane w trójkąt i tak przez całą wieczność. Przy czym na końcu każdego z etapów i tak okazuje się, że to on jest za wszystko obwiniany, bo to jemu, tak jak i iluminatom, ktoś cały czas wmawia, że wszystko dokładnie zaplanował! Kimkolwiek on jest, to w sumie nie dziwie mu się, że za czasów Noego puściły mu nerwy i w końcu wszystkich potopił.

Tego, co powiedziałem na samym końcu oczywiście nie bierzcie na poważnie, ale nad resztą z pewnością warto się zastanowić.

Paweł Kowalski: No i tym, jakże „optymistycznym” akcentem kończymy tę rozmowę. Postaram się rozesłać tekst tego wywiadu do zaprzyjaźnionych blogerów i przetłumaczyć na język angielski.

Krzysztof Ryniec: Dzięki i mam nadzieję, że będę miał okazję jeszcze się wypowiedzieć także na inne tematy.

UWAGA! Możesz skopiować ten wywiad na swoją stronę lub blog BEZ POZWOLENIA. Podaj tylko link do źródła.