FRAKTALNA REWOLUCJA

ŚWIADOMOŚĆ, EMPATIA, PLANETA ZIEMIA

Month: Lipiec, 2023

Globalna, TOTALITARNA technokracja czy globalne społeczeństwo ludzi WOLNYCH i świadomych?(Film)

Nadchodzi czas OSTATECZNEGO wyboru.

Globalna, TOTALITARNA technokracja czy globalne społeczeństwo ludzi WOLNYCH i świadomych?

W dzisiejszych czasach musimy zdać sobie sprawę z dwóch podstawowych faktów.

Po pierwsze nie zapobiegniemy procesowi globalizacji, gdyż ten nie ma tak naprawdę związku z polityką czy geopolityką, a jest bezpośrednim rezultatem wzrastającej szybkości przepływu ludzi, towarów i informacji. Wszelkie próby sztucznego tamowania tego procesu poprzez kurczowe trzymanie się starego porządku państw narodowych mogą się zaś zakończyć tragicznie – np. wybuchem III wojny światowej i zagładą cywilizacji.

Po drugie zaś nie zatrzymamy rozwoju nauki i technologii, a co za tym idzie tak zwana technokracja będzie co raz śmielej wkraczać w nasze życie uzależniając nas od produktów oferowanych przez wielkie korporacje.

Niestety nie da się już cofnąć czasu, aby te zmiany zatrzymać. Zarówno globalizacja, jak i rozwój naukowo-technologiczny są zaś neutralnymi narzędziami i tylko od nas zależy w jaki sposób je wykorzystamy.

Czy pogrążymy się w dystopii wszechobecnej, totalitarnej kontroli tracąc swoją podmiotowość, a tym samym prawa i wolności obywatelskie?

Czy też wykorzystamy te naturalne procesy dla dobra ludzkości, aby przykładowo poszerzyć naszą sferę wolności, nie tracąc przy tym podstawowego poczucia bezpieczeństwa i nie niszcząc planety, na której żyjemy?

Na te oraz inne pytania postaram się odpowiedzieć w najnowszej audycji dostępnej pod tym linkiem:

Nadchodzi czas ostatecznego wyboru. Globalna, totalitarna technokracja czy globalne społeczeństwo ludzi wolnych i świadomych?

Wstęp

W dzisiejszych czasach musimy zdać sobie sprawę z dwóch podstawowych faktów.

Po pierwsze nie zapobiegniemy procesowi globalizacji, gdyż ten nie ma tak naprawdę związku z polityką czy geopolityką, a jest bezpośrednim rezultatem wzrastającej szybkości przepływu ludzi, towarów i informacji. Wszelkie próby sztucznego tamowania tego procesu, poprzez kurczowe trzymanie się starego porządku państw narodowych, mogą się zaś zakończyć tragicznie – np. wybuchem III wojny światowej i zagładą cywilizacji.

Po drugie zaś nie zatrzymamy rozwoju nauki i technologii, a co za tym idzie tak zwana technokracja będzie co raz śmielej wkraczać w nasze życie uzależniając nas od produktów oferowanych przez wielkie korporacje.

Niestety nie da się już cofnąć czasu, aby te zmiany zatrzymać. Zarówno globalizacja, jak i rozwój naukowo-technologiczny są zaś neutralnymi narzędziami i tylko od nas zależy w jaki sposób je wykorzystamy.

Czy pogrążymy się w dystopii wszechobecnej, totalitarnej kontroli, tracąc swoją podmiotowość, a tym samym prawa i wolności obywatelskie?

Czy też wykorzystamy te naturalne procesy dla dobra ludzkości, aby przykładowo poszerzyć naszą sferę wolności, nie tracąc przy tym podstawowego poczucia bezpieczeństwa i nie niszcząc planety, na której żyjemy?

Jednocześnie powinniśmy mieć również świadomość, że na tej drodze składającej się z wielu codziennych wyborów na wielu różnych poziomach zarządzania globalnym społeczeństwem istnieją rozwidlenia. Tak zwane punkty graniczne po przekroczeniu których może już nie być odwrotu. Wolności raz utraconej można bowiem już nie odzyskać. Praktyka totalitarnych systemów politycznych, takich jak komunizm, nazizm czy faszyzm pokazuje zaś, że ten kto oddaje wolność za bezpieczeństwo, ten zwykle po jakimś czasie traci i jedno i drugie.

Pytanie brzmi zatem następująco – co może stanowić tak zwaną cienką, czerwoną linię, której nie powinniśmy pod żadnym pozorem przekraczać? Wydaje się, że bez uciekania się do jakichś szczególnie mrocznych teorii spiskowych możemy takie punkty graniczne wytypować i zastanowić się już teraz na ile jeszcze możemy się zgodzić?

Niestety łatwo tutaj wpaść w pułapkę uproszczonego zero-jedynkowego myślenia, w ramach którego każdy orędownik wolności będzie automatycznie szufladkowany jako wróg nauki i technologii. Tymczasem, tak jak na początku wspominałem, nie chodzi tu o to, aby demonizować narzędzia, którymi będziemy się posługiwać, ale zastanowić się nad tym jak bezpiecznie ich używać. Młotkiem można bowiem zarówno przybijać gwoździe, jak i rozbić komuś głowę. Natomiast czym doskonalsze i bardziej zaawansowane narzędzia, tym większa odpowiedzialność wiąże się z ich użytkowaniem.

Najbliższa przyszłość zmusi nas do dokonania ważnych wyborów

Przedstawię teraz przykładową, hipotetyczną, choć w obecnym układzie geopolitycznym niestety dość prawdopodobną sytuację.

Otóż wyobraźmy sobie, że nagle dochodzi do serii zamachów terrorystycznych na niespotykaną wcześniej skalę. Giną już nie pojedyncze osoby, tak jak to było dotychczas, ale wręcz dziesiątki tysięcy. Można będzie wręcz powiedzieć, że zamachy takie jak ten z 11 września 2001 roku staną się niejako codziennością. Biorąc pod uwagę inwazję Rosji na Ukrainę oraz konflikt Zachodu z Chinami, a więc stałe zagrożenie wybuchem pełnoskalowej III wojny światowej, jest to nawet bardziej prawdopodobne niż wcześniej. Zważywszy, iż tego typu terroryzm nie musi wynikać tylko z fanatyzmu religijnego muzułmanów, ale też może być dodatkowo inspirowany i wspierany zarówno przez Rosję, jak i Chiny.

Teraz odpowiedzmy sobie na pytanie – czy posiadamy technologię, dzięki której można będzie skutecznie zapobiegać tego rodzaju zamachom?

Odpowiedź na to pytanie jest twierdząca. Są to urządzenia elektroniczne, które są już obecnie stosowane w więziennictwie – czyli tak zwana obrączka służąca do śledzenia i monitorowania zachowań więźniów przebywających poza zakładem karnym. Podkreślam zatem, iż nie mamy do czynienia z sytuacją rodem z filmów science fiction, ale z rozwiązaniem, które jest już realnie stosowane.

Obecny, niewątpliwie gorący okres czasu związany z możliwością wybuchu III wojny światowej, może zaś otworzyć drogę do dużo szerszego zastosowania rozwiązań sprowadzających się do oficjalnego śledzenia i monitorowania aktywności dużej liczby osób. A zatem nie tylko rzeczonych więźniów, ale również w charakterze prewencji zwykłych obywateli, którzy nie popełnili jeszcze żadnego przestępstwa.

Jest to więc klasyczny przypadek, w którym niejako oddajemy swoją wolność w postaci prywatności i swobodnego przemieszczania się na rzecz zwiększenia bezpieczeństwa.

Jeśli zaś już mowa o urządzeniach służących do elektronicznego dozoru, to trzeba zauważyć, iż mamy tu do czynienia ze swoistą technologiczno-prawną równią pochyłą. Przypuśćmy bowiem, iż faktycznie wprowadzona zostanie ustawa, zgodnie z którą, każdy, kto zamierza odwiedzić centrum dużego miasta będzie musiał taką obrączkę założyć np. na nogę lub na rękę.

Jednakże prawdopodobnie szybko pojawią się głosy, iż tego typu rozwiązanie nie jest do końca skuteczne, ponieważ terrorysta może taką obrączkę zwyczajnie zniszczyć lub w inny sposób dezaktywować. A zatem w kolejnym etapie zmian prawnych mogą pojawić się naciski na stworzenie ustawy nakazującej wszczepianie monitorujących mikrochipów pod skórę, i to najlepiej w takie miejsce i w taki sposób, aby ich usunięcie lub dezaktywacja były znacząco utrudnione.

 Jeżeli i te procedury zaczną zawodzić, ponieważ ludzie znajdą sposób na pozbywanie się tych wszczepów, to prawdopodobnie pojawią się głosy, iż najskuteczniejsza będzie implantacja takich układów elektronicznych, które nie tylko śledzą i monitorują poczynania poszczególnych osób, ale i też wpływają na ich zachowanie oraz percepcję.

Neuralink i Elon Musk

Tutaj zaś naprzeciw takim rozwiązaniom wychodzi firma Neuralink Elona Muska, która aktywnie pracuje nad stworzeniem interfejsu mózg-komputer.

W tym momencie posłużę się obszernym cytatem z artykułu „Badania na ludziach? Neuralink Elona Muska” ze strony: https://naukatolubie.pl/badania-na-ludziach-neuralink-elona-muska/

Głównym celem tego projektu jest opracowanie wszczepialnego do mózgu implantu czy chipa będącego kluczowym elementem interfejsu mózg-maszyna. 

Jedną z największych obaw, którą możemy sobie wyobrazić, jest posiadanie bezwładnego, bezużytecznego ciała przy zupełnie sprawnym mózgu. Istnieje również wiele chorób, które są bardzo dotkliwe ponieważ mimo sprawnego ciała, mózg nie jest w stanie właściwie przetworzyć wszystkich informacji i właściwie tym ciałem zarządzać.

Rozwiązaniem tego problemu jest technologia, a konkretnie układ sterowania, czy interfejs mózg-maszyna. I tu na białym koniu wjeżdża Neuralink Elona Muska. Kilka tygodni temu firma dostała od amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków (FDA) zgodę na prowadzenie badań klinicznych na ludziach.

Neuralink – kontrowersje

Po kilku latach rozmaitych perturbacji, teraz Musk wreszcie dopiął swego. Zgoda została wydana, mimo że dotychczasowe badania na zwierzętach nie obyły się bez problemów i kontrowersji. I to dość łagodnie powiedziane.

W laboratoriach, w których testowano urządzenie na zwierzętach miało dochodzić do mrożących krew w żyłach praktyk, do przysparzania zwierzętom cierpień, a nawet do ich maltretowania. Z 23 małp, na których prowadzono badania, 15 padło. Oszczędzę Wam opisów, ale jeżeli prawdą jest to, co znajduje się w ujawnionych dokumentach, w laboratoriach dochodziło do praktyk jak z horrorów.

Powodem były zaniedbania, ignorowanie standardów, a także to, że urządzenie nie było doskonałe (np. chipy w głowach małp się przegrzewały). Mówili o tym także sami pracownicy Neuralinku. Oskarżali kierownictwo o wywieranie za dużej presji, o to, że pośpiesznie wykonywane eksperymenty wywoływały u zwierząt niepotrzebne cierpienie, a u większości z eksperymentalnych małp śmierć.

W sieci można znaleźć profesjonalnie przeprowadzone śledztwa np. grupy lekarzy z komitetu ds. odpowiedzialnej medycyny (PCRM), którzy stworzyli stronę, na której można obejrzeć setki zdjęć dokumentujących okrucieństwo, z jakim traktowano zwierzęta w eksperymentach Neuralinku (eksperymentach wykonywanych na uniwersytecie kalifornijskim).

I znowu, nie chcę tutaj epatować okrucieństwem, jak ktoś chce, niech sprawdzi sam. Powiem tylko tyle, że wielu przypadkach cierpiące zwierzęta trzeba było uśpić, bo nie nadawały się do dalszych badań. 

Neuralink było posądzane także o transport patogenów wykorzystywanych do badań bez odpowiednich środków bezpieczeństwa. 

Jak to działa?

Na grudniowej konferencji prasowej Elon pokazał świnię z wszczepionym chipem, pokazał także odczyty pracy jej mózgu. Ale wtedy specjaliści stwierdzili, że nie ma w tym niczego rewolucyjnego, że takie odczyty nauka zna od kilkudziesięciu lat. No ale jednak kilka tygodni temu, pod koniec maja Neuralink dostał pozwolenie na testowanie na ludziach. 

Interfejs mózg-komputer to nie jest pomysł Elona Muska. Mózg człowieka wykazuje aktywność bioelektryczną, którą możemy zbadać podczas obrazowania EEG. Badania nad aktywnością elektryczną mózgu trwają już od 100 lat. Po latach od wykrycia i zarejestrowania bioelektryczności mózgu, gra toczy się o co innego.

Mianowicie o to, żeby odpowiednio przetwarzając aktywność mózgu, móc sterować różnymi urządzeniami. Nie tylko dla zabawy, rozrywki czy wygody, ale także w sytuacjach, gdzie przy sprawnym mózgu człowiek jest uwięziony w bezwładnym ciele.

Po co wszczepiamy implant, skoro czujniki możemy umieszczać na skórze? Dzięki implantowi, jesteśmy w stanie odczytywać elektryczne sygnały z mózgu o wiele dokładniej, bo mają one mniej barier po drodze do pokonania. Oczywiście pojawiają się tutaj komplikacje związane z nagrzewaniem się implantu, przemieszczaniem się jego elementów, powstawaniem owrzodzeń w tkankach otaczających czy ogólnie związanych z uszkodzeniami mechanicznymi i biologicznymi podczas instalacji i wyciągania takiego urządzenia.

Co będzie dalej? Czy to bezpieczne?

Na implant składają się między innymi układ scalony ASIC, nici z elektrodami oraz płytka PCBA, na której montuje się elementy elektroniczne. Układy ASIC dotychczas przetwarzały obraz, wydobywały kryptowaluty czy sterowały telefonami.

Czy teraz za ich pomocą osoby niepełnosprawne będą mogły sterować własnym ciałem? A czy kolejnym krokiem będzie wszczepianie implantów osobom zdrowym po to, by zwiększyć możliwości ich mózgów? Neuralink produkuje oczywiście nie tylko same implanty, ale również związane z nimi całe technologiczne zaplecze. Firma ma już gotowego robota wszczepiającego implant, a także pracuje nad własną kliniką w stanie Teksas. 

Fakt, że tematem implantów wszczepianych do mózgu zajął się Elon Musk, daje gwarancje, że prace nad tego typu rozwiązaniami ulegną przyśpieszeniu. Po pozytywnej decyzji FDA rośnie zainteresowanie inwestorów, a Neuralink zwiększa swoją wartość na rynku. Pytanie tylko jak z bezpieczeństwem.

Elon Musk stwierdził, że jest tak pewien swoich technologii, że jest nawet gotów wszczepić mózgowe implanty sobie, a nawet własnym dzieciom. Póki co pierwszą osobą, której Neuralink zostanie wszczepiony, będzie pewien niepełnosprawny mężczyzna.

I tutaj zadaję pytanie z początku. Ile może kosztować postęp? Czy mamy prawo odbierać osobom niepełnosprawnym nadzieję na poprawę ich losu? A może te pytania nie są poprawnie zadane, może postęp nie musi nic kosztować, może nie musi się wiązać z cierpieniem albo z kosztami środowiska?”. Koniec cytatu.

Zaawansowana modyfikacja człowieka i nierówności społeczne

W tym kontekście warto też przytoczyć wypowiedź głównego doradcy Światowego Forum Ekonomicznego i twórcy „Wielkiego Resetu”  Izraelczyka Yuval-a Harari-ego. Wywołał on wielkie zaniepokojenie swoimi nowymi wypowiedziami, w których ujawnił, że wkrótce pojawią się „zmodyfikowane istoty ludzkie”!

Według niego inżynieria genetyczna wraz z implantami i wykorzystaniem robotyki, nanotechnologii, biotechnologii i sztucznej inteligencji zostanie wykorzystana do modyfikacji istot ludzkich, które „będą teraz miały niewyobrażalnie zwiększone zdolności umysłowe i fizyczne”.

Harari stwierdził też, że problem będzie polegał na tym, iż nie każdy będzie miał do nich dostęp, co z kolei wiąże się z obawą, że ktokolwiek zostanie w tyle stanie się gorszy, ponieważ nie zostanie fizycznie „ulepszony” jak reszta.

Internet ciał(IOB -Internets of Bodies)

Zacytuje teraz obszerny fragment innego artykułu, zatytułowanego „ PROJEKT ‚CRISPR’ – OSTATECZNE ZNIEWOLENIE CZŁOWIEKA W ‚INTERNECIE CIAŁ” ze strony:

https://inny.info/czy-wiedziales-ze/projekt-crispr-ostateczne-zniewolenie-czlowieka-w-internecie-cial/?fbclid=IwAR00DNiiosSxGteHLfsQ8VQenP–IBsaJZvw4N7mNcYrnsw5EudX1cIjOB4

Monitorowany, kontrolowany człowiek jako część „Internetu ciał” (IOB -Internets of Bodies)

W czerwcu 2020 roku w czasopiśmie naukowym „Nature” opublikowano artykuł, który zawierał elektroniczne połączenie na poziomie genów z „Internetem Ciał” (IOB). IOB jest forsowany przez Światowe Forum Ekonomiczne – wraz z Wielkim Resetem – i przemysłem zdrowotnym, i jest zgrany z ID2020, GAVI.

W artykule towarzyszącym pracy naukowej zatytułowanej „Internet of Bodies (IoB) – Using CRISPR to electrically connect to and control the genome” wspomniano:

„Podobnie jak Internet Rzeczy (IoT), IoB odnosi się do dostępu i kontroli ludzkiego ciała przez internet. Tutaj szczegółowo opisujemy, jak CRISPR( procedura, za pomocą której można przeciąć nić DNA w bardzo konkretnym, ważnym dla danego celu miejscu, aby wstawić, usunąć lub zmienić tam inne elementy budujące DNA) można wykorzystać do elektrycznego połączenia z genomem i zademonstrowania kontroli nad sieciami informacji transkrypcyjnej w E. coli i Salmonelli. W dalszej perspektywie oczekuje się, że elektrogenetyczne obwody promotorowe zostaną wprowadzone do ludzkich komórek, aby otworzyć nową modalność sygnalizacji bioelektronicznej.”

„Jak więc zintegrowaliśmy biologię bezpośrednio z komputerami poprzez nanoelektronikę? W naszej pracy przedstawiamy nowy sposób patrzenia na aktywność CRISPR-Cas9 w czasie zbliżonym do rzeczywistego. Rozumiemy, że może to brzmieć dość fantastycznie, ale jednak właśnie tego dokonaliśmy, integrując CRISPR i grafenowe biosensory. Grafen jest najpopularniejszym nanomateriałem, i nie bez powodu. Jest to warstwa węgla o grubości jednego atomu i pierwszy odkryty dwuwymiarowy półprzewodnik. Posiada właściwości takie jak wysoka ruchliwość elektronów i stabilność chemiczna w słonej wodzie, które czynią go idealnym kanałem elektrycznym do informowania o aktywności naszych biologicznych maszyn.”

„Przesyłanie sygnałów bioelektrycznych” – poza wykorzystaniem internetu – równie dobrze może oznaczać zdalne sterowanie lub nagradzanie i karanie za czyny każdego człowieka. A wszystko dla dobra ludzkości, oczywiście:

„Edycja ludzkiego genomu ma potencjał, aby poprawić naszą zdolność do leczenia i wyleczenia chorób, ale pełny wpływ zostanie zrealizowany tylko wtedy, gdy wykorzystamy ją z korzyścią dla wszystkich ludzi, a nie w celu zwiększenia nierówności zdrowotnych między krajami i wewnątrz nich” – powiedział dr Tedros Adhanom Ghebreyesus. Zalecenia skupiają się na ulepszeniach na poziomie systemu, potrzebnych do zbudowania zdolności we wszystkich krajach, aby zapewnić, że edycja genomu ludzkiego jest stosowana bezpiecznie, skutecznie i etycznie.”

Kto ma nieograniczone zaufanie do nadzoru nad poprawnością etyczną tych pijanych na potęgę ludzi z otoczenia Klausa Schwaba? I co oni rozumieją przez „etykę”? Nie trzeba dodawać, że to znowu projekt Wielkiego Resetu Światowego Forum Ekonomicznego, który wspiera te plany:

„Wchodzimy w erę ‚Internetu ciał’: Zbieramy nasze fizyczne dane poprzez szereg urządzeń, które można wszczepić, połknąć lub nosić. W rezultacie otrzymujemy ogromną ilość danych dotyczących zdrowia, które mogą poprawić samopoczucie ludzi na całym świecie”

Cóż za wspaniały świat. Na ten temat WEF pisze dalej w punkcie „Connecting our bodies”:

„Dla pracowników służby zdrowia internet ciał otwiera drzwi do nowej ery skutecznego monitorowania i leczenia. W 2017 roku amerykańska Federalna Administracja Leków zatwierdziła pierwsze zastosowanie cyfrowych pigułek w Stanach Zjednoczonych. Cyfrowe pigułki zawierają maleńkie, połykane czujniki, a także lek. Po połknięciu, czujnik w żołądku pacjenta zostaje aktywowany i przekazuje dane do jego smartfona lub innych urządzeń. (…) Jednocześnie dane z Internetu Ciał mogą być wykorzystywane do tworzenia przewidywań i wnioskowania, które mogą wpływać na dostęp danej osoby lub grupy do zasobów takich jak opieka zdrowotna, ubezpieczenia i zatrudnienie.”

Znowu się zaczyna, inwigilacja, przymus i dyktatura. A tym, którzy jeszcze stawiają opór i odmawiają podporządkowania się, po prostu odmawia się opieki zdrowotnej, ubezpieczenia i możliwości zarobkowania, co w dokładnie zorganizowanym i całkowicie monitorowanym świecie oznacza śmierć.

„Pod nazwą ID2020 amerykańskie korporacje, które dominują w świecie cyfrowym, chcą w dużej mierze zastąpić rządy krajowe jako organ wydający certyfikaty tożsamości. ‚Globalne obywatelstwo świata’ to tytuł eseju autorstwa starszego menedżera Banku Światowego. Tożsamość należy jednak rozumieć jako coś znacznie wykraczającego poza wspólny dokument tożsamości, jako wszystko, co ciekawego można wiedzieć o danej osobie, jej działaniach i preferencjach. Ważnym elementem tej koncepcji jest to, że użytkownicy w zasadzie logują się do swojego smartfona lub komputera biometrycznie, czyli za pomocą odcisku palca, rozpoznawania twarzy lub głosu, dzięki czemu mogą być niezawodnie przypisani do swojego urządzenia i wykonywanej za jego pomocą aktywności.”

Nowy wspaniały świat?
Ludzie jako drony – niewolnicy, półroboty i broń

Dr Charles Morgan, dawniej pracujący w CIA, powiedział w 2010 roku na spotkaniu DARPA, gdzie mówił do amerykańskich wojskowych o technologii edycji genów mRNA CRISPR, że mogą oni opracować „unikalną rzecz”. Dalej mówi, że można stworzyć wszystko co się chce z komórek macierzystych, jeśli mają odpowiedni kod genetyczny, a także mówi o „humanoidalnych dronach”. Oto krótki fragment:

13 czerwca 2018 roku dr Charles Morgan, ekspert w dziedzinie neurobiologii z Uniwersytetu Yale, DARPA i CIA, wygłosił wykład dla studentów Akademii Wojskowej West Point (USMA). Dr Morgan od pewnego czasu jest związany z technologią CRISPR.

Mówił o technicznej możliwości zmiany DNA w celu kontroli umysłu. Dr Morgan pokazuje i opowiada elitarnym studentom US Army, jak technologie znane pod akronimami CRISPR i DREADDS (Designer Receptor Exclusively Activated by Designer Drugs) mogą „zaprojektować wszystko”.

Dr Morgan pokazuje, jak DREADDS mogą być „wtłoczone” w ludzkie DNA, aby kontrolować nasze zachowanie. Te designerskie receptory, aktywowane wyłącznie przez syntetyczne leki, mogą tworzyć nowe komórki. Mogą wywoływać nowe wspomnienia i zachowania u swoich ludzkich podopiecznych. Mogą też wykorzystać je do wymazania lub nawet zmodyfikowania pamięci. Technologia CRISPR może być użyta do zabijania tylko niektórych ras ludzi poprzez edycję DNA. Albo nawet tylko bardzo konkretnego człowieka. Albo zamienić ludzi w kierowane, chodzące robotyczne drony. wyjaśnia:

„Co mógłbyś zrobić z tą technologią, gdybyś pracował w ochronie i wywiadzie?”. „Komórki mogą być zaprojektowane do konkretnych działań i celów. Mogą być strategicznie rozmieszczone. Mogą być kontrolowane zdalnie. Ci kontrolerzy komórek „mogą mieć rzeczy włączone w mózgach innych ludzi ” .Dr Morgan ujawnia, że naukowcy mogą teraz przechowywać i ukrywać obrazy i filmy w DNA i bakteriach, mówi również, że zaledwie 1 gram ludzkiego DNA może przechowywać równowartość 7 miliardów iPADów. To, co natura stworzyła przez miliony lat jako nieosiągalne arcydzieło, jest teraz bezlitośnie nadużywane, aby uprowadzić wspaniałe życie na tej planecie i podporządkować je całkowicie pozbawionej dystansu, pełnej pychy i żądzy władzy, kliki bilionerów.” Koniec cytatu.

Wnioski

Podsumujmy zatem. Oprócz opisywanej technologiczno-prawnej równi pochyłej w przypadku masowego wszczepiania implantów, w ten czy inny sposób wpływających na organizm człowieka, możemy mieć do czynienia z argumentami trojakiego rodzaju. Po pierwsze zwiększenie bezpieczeństwa i kontroli nad populacją. Po drugie skuteczne leczenie chorób. Po trzecie zaś zapobieganie potencjalnym nierównościom społecznym, wynikającym z limitowanego dostępu do kluczowych technologii wpływających znacząco na życie człowieka.

Niestety wszystko to za cenę potencjalnej utraty wolności. Trwałego uzależnienia od technologii, które może stać się równie niebezpieczne jak uzależnienie od twardych narkotyków. Musimy zrozumieć, że zastosowanie tego typu rozwiązań będzie prawdopodobnie przekroczeniem tej cienkiej, czerwonej linii. Jeśli bowiem zgodzimy się już raz na zainstalowanie w naszych ciałach urządzeń wpływających na percepcję i zachowanie, to niestety może to być już bilet w jedną stronę. Ostateczna utrata kontroli nad własnym życiem na rzecz instytucji zewnętrznych, sprawujących pieczę nad tą technologią.

Odpowiedzcie więc sobie sami na pytanie – czy chcecie żyć w takiej totalitarnej,  dystopijnej technokracji, która nie jest już wcale jakąś odległą przyszłością, ale bazuje na rozwiązaniach dostępnych obecnie? Jeśli zaś nie, to czy możemy w jakiś sposób temu przeciwdziałać albo przynajmniej zapobiec procedowaniu przez parlamenty poszczególnych państw ustaw zmuszających nas do adaptacji tych rozwiązań technologicznych w miejscu pracy?

Odpowiedź na to ostatnie pytanie brzmi twierdząco. Pamiętaj, że nawet jeśli nie masz żadnego wpływu na globalne przemiany społeczne, polityczne i technologiczne, to zawsze masz jakiś mniejszy lub większy wpływ na najbliższe otoczenie. Zmiany globalne trzeba więc rozpocząć od uporządkowania własnego podwórka.

„Kodeks przełożonego” jako remedium na nadchodzące zagrożenia

Taką funkcję zabezpieczającą może pełnić nowy „Kodeks przełożonego”. Z jednej strony jest on odpowiedzią na przyszłe rozwiązania prawne w opisywanym technologiczno-społeczno-politycznym aspekcie. Z drugiej zaś zawiera postulaty dotyczące organizacji pracy, które luzują sztywny autorytaryzm oraz piramidalną hierarchię na rzecz procedur generalnie poszerzających naszą sferę wolności i praw obywatelskich.

Jego podstawowymi celami są:

Po pierwsze demokratyzacja, decentralizacja i profesjonalizacja zarządzania przedsiębiorstwami.

Po drugie zaś zapobieżenie postępującemu procesowi utraty podstawowych wolności i praw obywatelskich w miejscu pracy. W tym przypadku chodzi o wszelkie zmiany legislacyjne, które zmuszałyby pracownika do sprzecznych z jego poglądami działań pod groźbą zwolnienia z pracy.

Wyróżniamy zatem cztery podstawowe postulaty „Kodeksu przełożonego”, które mogą ostatecznie przyjąć formę dodatkowych regulacji prawnych lub też obowiązywać tylko lokalnie, w zależności od  tego czy dany pracodawca zdecyduje się je zaakceptować:

1. Każdy przełożony od Supervisora w górę jest obligatoryjnie zobowiązany do zorganizowania głosowania z udziałem wszystkich jego podwładnych w sprawach niezwiązanych bezpośrednio z wykonywaną pracą. Zasada ta wiąże się z procesem demokratyzacji zarządzania przedsiębiorstwami i umożliwia odrzucenie w trybie zwykłego głosowania najbardziej szkodliwych ustaw forsowanych przez polityków, które mogłyby wpłynąć na ograniczenie praw i wolności obywatelskich w miejscu pracy.

2. Każdy przełożony od Supervisora w górę jest zobowiązany do przedstawienia na piśmie swoim podwładnym jasnych i klarownych zasad obowiązujących w miejscu pracy. Wiąże się to z profesjonalizacją działań, unikaniem nieporozumień i niejasnych ustaleń oraz sytuacji, w których stanowiska kierownicze zajmują ludzie, którzy nie mają pojęcia o zarządzaniu.

3. Każdy właściciel przedsiębiorstwa lub jeśli zakład pracy nie jest prywatny – główny dyrektor zarządzający zobowiązany jest do przestrzegania zasad decentralizacji w procesie podejmowania decyzji. Oznacza to unikanie zbytniej centralizacji – skupiania władzy w rękach pojedynczego człowieka na rzecz wielu centrów decyzyjnych. Praktyczna realizacja tego postulatu może wiązać się przykładowo z poszerzeniem zakresu kompetencji osób pracujących na stanowiskach asystentów – od Asystenta Supervisora w górę. Niemniej jednak punkt ten może być wprowadzony w życie również na wiele innych sposobów, ponieważ ma charakter ogólnego zalecenia.

4. Wprowadzenie zasady powszechności i obligatoryjności informacji zwrotnej. Oznacza to, że każdy przełożony niezależnie od wysokości zajmowanego stanowiska może zostać oceniony przez swojego podwładnego na zasadzie informacji zwrotnej, a ocena ta nie będzie interpretowana jako kwestionowanie jego kompetencji i podważanie autorytetu. Aby uniknąć niepotrzebnych nieporozumień formularze z taką informacją zwrotną mogą w niektórych sytuacjach przyjąć postać anonimowych ankiet. Wprowadzenie tej zasady może zapobiec tworzeniu podwójnych standardów w miejscu pracy oraz nadużyciom ze strony przełożonych poprzez zmniejszenie ich poczucia bezkarności wynikającego z zajmowanego stanowiska.

Czy zatem uważasz, że powszechna akceptacja tych czterech postulatów wpłynie korzystnie na twoje miejsce pracy i zapobiegnie szkodliwym zmianom legislacyjnym w przyszłości?

Zapraszam do otwartej dyskusji.

Krzysztof Ryniec