Brexit, upadek UE, terroryzm, islamizacja i co dalej?
Obecna sytuacja geopolityczna w Europie sprzyja spekulacjom na temat przyszłości instytucji Unii Europejskiej. Nie ulega wątpliwości, że zarówno Brexit, jak i kryzys migracyjny oraz terroryzm muzułmański stawiają pod znakiem zapytania sens dalszego trwania tej struktury. Nie da się ukryć, iż UE jest w tej chwili biurokratycznym molochem narzucającym ściśle ideologiczne wytyczne swym członkom bez żadnych konsultacji społecznych. Ma to niewiele wspólnego z demokracją, jest to raczej „komisjokracja”, czyli władza tzw. komisarzy wybieranych w niejawnym trybie. Oliwy do ognia dodaje także zażarte forsowanie ideologii multikulti oraz poprawności politycznej przez władze UE, i to nawet za cenę wzrostu zagrożenia terroryzmem islamskim. Stanowcza odmowa przyjmowania uchodźców z Syrii, Iraku i północnej Afryki przez kraje grupy Wyszehradzkiej(Polskę, Węgry, Czechy i Słowację) traktowane jest bowiem na równi ze zdradą ideałów przyświecających całej UE. Nie dość więc, że mamy do czynienia z Europą pozbawioną już wsparcia Wielkiej Brytanii, to jeszcze głęboko podzieloną – tzw. „Europę dwóch prędkości”.
Dodatkowo kampania na rzecz Brexitu w Wielkiej Brytanii, skutkująca nagonką na Polaków, obudziła stare, nacjonalistyczno-ksenofobiczne demony, które wypełzły ukradkiem spod płaszczyka poprawności politycznej. Jest to tym bardziej bulwersujące, gdyż wygląda na efekt agresji przeniesionej. Politycy i dziennikarze w UK terroryzowani zarówno przez poprawność polityczną, jaki i realny terroryzm islamski, bali się bezpośrednio zaatakować muzułmanów, więc „wyżyli się” na niewinnej ludności polskiej.
Niedawana wypowiedź globalisty Georga Sorosa, który wprost przyznał, iż sprowadził uchodźców do Europy Zachodniej po to, aby osłabić państwa narodowe, każe przypuszczać, iż w tym szaleństwie jest jednak jakaś metoda. Być może koncepcja zwolenników New World Order(rządu światowego) zakłada celową destabilizację najpierw krajów muzułmańskich, a potem Europy, tylko po to, aby zmusić rządy państw narodowych do przyjęcia określonych rozwiązań. Nie da się bowiem ukryć, że służby bezpieczeństwa państw europejskich nie radzą sobie z zamachami terrorystycznymi. Gdyby UE została przekształcona w jedno państwo federacyjne, to wówczas skuteczności walki z terrorystami byłaby większa. Czy jednak cel rzeczywiście może uświęcać środki ?
Czy ten karkołomny plan(jeśli jest planem), wdrażany według schematu problem – reakcja – rozwiązanie, nie skończy się wojną domową w Europie Zachodniej, tak jak to miało miejsce w muzułmańskiej Bośni i Hercegowinie? Na to pytanie nie jestem w stanie teraz odpowiedzieć. Jedno jest pewne – kraje Grupy Wyszechradzkiej w odróżnieniu od np. Francji i Niemiec nie są zagrożone islamizacją.
Jeśli jednak ktoś nadal uważa, że Islam nie stanowi żadnego zagrożenia, to niech przyjrzy się raz jeszcze historii konfliktów zbrojnych, jakie miały/mają miejsce od połowy XX wieku do dnia dzisiejszego:
- Palestyna – muzułmanie przeciw Żydom
- Afganistan – muzułmanie(Talibowie) przeciw koalicji wspieranej przez USA
- Iran i Irak – muzułmanie sunniccy przeciw szyitom
- Syria i Irak – muzułmanie z ISIS przeciw wszystkim nie-muzułmanom oraz szyitom
- Bałkany – bośniaccy i albańscy muzułmanie przeciw Serbom i Chorwatom
- Kaszmir – muzułmanie przeciw hinduistom
- Sudan – muzułmanie przeciw chrześcijanom i animistom
- Nigeria – muzułmanie przeciw chrześcijanom
- Etiopia i Erytrea – muzułmanie przeciw chrześcijanom
- Wybrzeże Kości Słoniowej – muzułmanie przeciw chrześcijanom
- Filipiny – muzułmanie przeciw chrześcijanom
- Kaukaz – muzułmańscy Czeczeni kontra Rosjanie, muzułmańscy Azerowie przeciw Ormianom
Tak naprawdę na palcach jednej ręki można zliczyć znaczące wojny, w których NIE BRALI UDZIAŁU MUZUŁMANIE. Gdy opadną nam z powiek klapki politycznej poprawności i połączymy ze sobą pourywane wątki lokalnych konfliktów, wówczas okaże się, że żyjemy w innym świecie. W świecie GLOBALNEJ WOJNY PARTYZNACKIEJ ISLAMU, ze wszystkim ludźmi, którzy nie są muzułmanami. Islam nie jest tylko religią. Jest to cały system totalitarny obejmujący wszystkie sfery życia, w tym ustrój państwowy i prawny(szariat). Każdy teoretyk wojskowości doskonale zdaje sobie sprawę z tego, iż w momencie kiedy armia przeciwnika nie jest na tyle silna, aby wypowiedzieć otwartą wojnę, wówczas ucieka się do działań partyzanckich, w tym zamachów terrorystycznych na strategiczne cele. Terroryzm nie jest więc rezultatem pojedynczych, niepowiązanych ze sobą wybryków ekstremistów. Stanowi on część systemu działań o charakterze stricte militarnym, czyli tzw. świętej wojny – dżihadu.
Stany Zjednoczone Europy Środkowej
Rozpad Unii Europejskiej jest niewątpliwie szansą na wzmocnienie pozycji państw Europy Środkowej. Można przewidzieć, że im więcej na Zachodzie będzie zamachów terrorystycznych, tym więcej ludzi będzie się przenosić na obszary wolne od zagrożenia(migracja z Europy Zachodniej do Środkowej). Być może wśród nich znajdą się również przedsiębiorcy z klasy średniej, dla których potencjalna wojna domowa oznaczać będzie bankructwo.
W interesie państw Grupy Wyszehradzkiej leży więc stworzenie struktury alternatywnej względem przesiąkniętej poprawnością polityczną „Brukseli”. Jak jednak tego dokonać? Każdy z tych krajów z osobna ma bardzo niewielkie znaczenie polityczne. Pod względem gospodarczym również stoją one nie najlepiej. Reformy wolnorynkowe w dużej mierze zakończyły się rabunkową wyprzedażą całych sektorów gospodarki(największy firm kluczowych branż). Drenaż kapitału przekształcił je zaś w rezerwuary taniej siły roboczej, oparte na rynku niskich pensji. To z kolej stało się głównym powodem migracji zarobkowej do krajów Europy Zachodniej.
Czy ten trend da się jeszcze odwrócić? Tak, jednak trzeba wyjść poza znane nam schematy. Moja propozycja sprowadza się do projektu budowy federacyjnego państwa wzorowanego pod wieloma względami na Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Był to kraj, który jak na owe czasy, był pewnym ewenementem, dlatego, iż został zbudowany na zupełnie innych podstawach ideologicznych, aniżeli państwa europejskie. Na wolności, demokracji oraz oświeceniowym rozdziale państwa od kościoła. Późniejsza, mocarstwowa pozycja, którą osiągnęły USA nie jest wiec wcale przypadkiem, ale konsekwencją bardzo racjonalnej polityki wewnętrznej. Najwyższy czas, aby tym razem państwa europejskie wyszły przed szereg. Należy również pamiętać o tym, że współcześnie podzielone, niewielkie państewka Europy Środkowej, niegdyś należały do dwóch liczących się europejskich potęg. Chodzi oczywiście o I Rzeczpospolitą – obejmującą swoim zasięgiem tereny dzisiejszej Polski, Litwy, Łotwy, Białorusi i części Ukrainy oraz Monarchię Austro-Węgierską – zajmującą niegdyś obszary Austrii, Węgier, Czech, Słowacji, Chorwacji, Bośni, Słowenii, części Rumunii oraz Polski. Nie jest więc tak, iż projekt środkowoeuropejskiego mocarstwa byłby wyrwany z kontekstu historycznego. Wręcz przeciwnie – powołując nowy organizm państwowy można by nawiązać do znanych z przeszłości struktur wieloetnicznych.
Obywatele państw Europy Środkowej muszą więc sami zadecydować – czy nadal chcą funkcjonować w ramach słabych, nieliczących się na arenie międzynarodowej państw? Czy też wolą powrócić na drogę integracji i mocarstwowości? Emigranci ekonomiczni z Europy Środkowej nie muszą być wciąż na łasce decydentów z Europy Zachodniej. Nie trzeba bać się Brexitu, utraty pracy, deportacji i zamachów terrorystycznych. Najwyższy czas, aby wziąć sprawy w swoje ręce bez oglądania się na politykę wielkich tego świata . Tylko wówczas można zapewnić godną przyszłość następnym pokoleniom.
Międzymorze, fraktalizm i nowe prawo człowieka
Mój projekt polega na powołaniu do życia nowego państwa federacyjnego w Europie Centralnej, charakteryzującego się unikalnym i rewolucyjnym systemem politycznym. W pewnym sensie nawiązuje on do koncepcji tzw. Międzymorza, której autorem był Józef Piłsudski(1867-1935) – naczelnik państwa, marszałek, główny architekt niepodległej Polski. Tamtego projektu nie udało się zrealizować, pozostał tylko teoretyczny plan na papierze. Obecnie jednak sytuacja jest inna, moim zdaniem bardziej sprzyjająca tego typu inicjatywom.
Fraktalizm(od fraktal – obiekt samo-podobny albo „nieskończenie subtelny”, łac. fractus – złamany, cząstkowy, ułamkowy) to ideologia i kierunek polityczny, według którego wszelkie rozwiązania polityczne, prawne i ekonomiczne nie powinny być wdrażane w skali całego państwa na mocy arbitralnych decyzji, lecz tak jak każdy inny produkt lub usługa winny być poddane procesom wolnego rynku, selekcji i praktyki na bazie mikroskali autonomii regionalnej.
Oznacza to, iż narzucanie wszelkich całościowych koncepcji przez władze centralne bez ich wcześniejszego, empirycznego sprawdzenia, niezależnie od tego czy są one wprowadzane metodami demokratycznymi(np. poprzez decyzję partii rządzącej lub referenda w demokracji bezpośredniej), czy też w wyniku autorytarnych decyzji dyktatorów, są więc z tego punktu widzenia ukrytym przejawem totalitaryzmu.
Z fraktalizmem wiąże się pojęcie fraktali w znaczeniu autonomicznych jednostek administracyjnych. Posiadają one cechy zarówno małego państwa, jak i przedsiębiorstwa oraz innych organizacji pożytku publicznego(np. fundacji, stowarzyszeń, partii ), z prawem do testowania na swoimi obszarze różnorodnych rozwiązań politycznych, prawnych i ekonomicznych. Tak rozumiane fraktale mają w przyszłości zastąpić obecne, skompromitowane w dużej mierze, partie polityczne. Patrząc z perspektywy założeń fraktalizmu partia jest niemal całkowicie niezdolna do praktycznego działania, ponieważ w kampanii wyborczej operuje demagogią teoretycznych, wirtualnych rozwiązań.
Fraktalizm postuluje wiec, aby prawo do BEZPOŚREDNIEGO WYBORU PRAWODAWSTWA przez obywatela, spośród wielu dostępnych i w praktyce funkcjonujących opcji, stało się NOWYM PRAWEM CZŁOWIEKA. Oznacza to ni mniej, ni więcej, jak ostateczne pozbawienie władz centralnych monopolu na stanowienie prawa. Ten przestarzały koncept należy zastąpić WOLNYM RYNKIEM SYSTEMÓW PRAWNYCH, traktowanych od tej pory dokładnie tak jak każdy inny produkt i usługa.
Urynkowienie prawa
O ile kapitalizm opiera się na urynkowieniu gospodarki, o tyle fraktalizm można sprowadzić do urynkowienia prawa – tj. wprowadzenia wolnego rynku konkurujących ze sobą prawodawstw. Fraktal w takim ujęciu jest więc producentem prawa, i to pomimo iż nie jest wcale firmą/instytucją prywatną.
Gdyby prawodawstwo było zwykłym produktem – metafora
Jeśli ktoś nadal nie rozumie na czym polega owa rewolucja w podejściu do prawa, to proponuje zaznajomić się z poniższą metaforą obrazującą ten proces. Wyobraźmy sobie, że prawodawstwo danego kraju jest zwykłym produktem – np. gatunkiem piwa. Stare podejście postuluje, iż trzeba najpierw wybrać grupę pośredników – partię polityczną, aby jej włodarze wprowadzili do sprzedaży JEDYNIE SŁUSZNY, ZATWIERDZONY PRZEZ MONOPOL PAŃSTWA GATUNEK PIWA. Nazwijmy je „obywatelskim”. Konsument w tym momencie nie dość, że nie ma żadnego wpływu na smak, skład i cenę owego piwa, to jeszcze przychodząc do sklepu nie ma ŻADNEJ możliwości wyboru. Na półkach we wszystkich punktach sprzedaży w kraju, podobnie jak w czasach komunistycznych, stoi bowiem TYLKO „obywatelski sikacz”. Mało tego, partia czy inna grupa pośredników nie bierze prawie żadnej odpowiedzialności za ewentualne przypadki zatrucia wspomnianym piwem. Tak w tej chwili działa stary system i takie mamy podejście do prawodawstwa. Natomiast zwolennicy fraktalizmu wychodzą z założenia, iż istnienie owej grupy pośredników nie jest wcale potrzebne. Należy jedynie napisać bardzo ogólną konstytucję, której strażnicy czuwaliby nad tym, aby wspomniane piwo nie było szkodliwe dla zdrowia obywatela – rodzaj sanepidu. Natomiast cenę, skład, smak i gatunek owego piwa należy pozostawić w gestii obywateli oraz władz fraktalnych, a więc konkurujących ze sobą na wolnym rynku producentów. W systemie fraktalnym mielibyśmy więc do czynienia ze sklepami, w których sprzedawano by np. 20-30 gatunków piwa, w różnych cenach, a nie jedynie słuszne piwo „obywatelskie”. Tym samym obywatel miałby prawo do zakupu i konsumpcji takiego piwa, jakie mu odpowiada. Obecne prawo tej możliwości mu jednak nie daje.
Nie muszę dodawać, iż tego typu rozwiązanie byłoby znaczące korzystniejsze od współczesnego i stworzyłoby zupełnie nowe możliwości, dzięki znacząco poszerzonej sferze wolności obywatelskich. Jeśli wiec ktoś uważa, że prawodawstwo powinniśmy pozostawić „pod butem” monopolu władz centralnych, to niech wykażę czym ów zbiór zasad różni się od każdego innego produktu lub usługi – piwa, komputera, telefonu, drukarki, książki lub pracy naukowej. Moim zdaniem NIE RÓŻNI SIĘ NICZYM.
Fraktalna Federacja Państw Europy Środkowej
Od czego zatem powinniśmy zacząć projektowanie federacji fraktalnej? Zgodnie z medyczną maksymą – „po pierwsze nie szkodzić”, należy najpierw spisać bardzo ogólną, federalną konstytucję, która zabezpieczałaby i trzymała w ryzach ów wolny rynek prawodawstwa. Konstytucja ta powinna być oparta na trzech podstawowych modułach źródłowych:
- Prawa człowieka
- Ustawy antytotalitarne
- Ustawy antydyskryminacyjne(równość wobec prawa)
Oparcie konstytucji na prawach człowieka byłoby bardzo dobrym posunięciem z uwagi na ich uniwersalny i utrwalony już przez społeczność międzynarodową charakter.
W ramach tzw. ustaw totalitarnych należy zaś ściśle zdefiniować, iż ideologia totalitarna jest rodzajem agresywnej ideologii obejmującej wszystkie lub większość sfer życia(państwo, prawo, obyczajowość, kulturę, sprawy prywatne) i uzależniającej szeregowych członków od przywódców. Dzięki tak sformułowanej definicji można by np. zdelegalizować ISLAM jako taki, bez rozróżniania na ten radykalny i liberalny oraz NACJONALIZM bez rozróżniania na nazizm, faszyzm, rasizm czy demokratyczne ruchy narodowe itp.. Fraktalizm nie jest bowiem prostym rozszerzeniem sfery wolności. Kolokwialnie rzecz ujmując – z jednej strony trzeba „pocisnąć”, a z drugiej „poluzować”. Wolność ma bowiem swoją cenę, tą ceną jest ostateczna rezygnacja z promowania potencjalnie zbrodniczych skrajności.
Poza tym nie trzeba być wielkim strategiem politycznym, aby zauważyć, że rozbuchany nacjonalizm i radykalny islam mogłyby doprowadzić do rozkładu każdego multietnicznego państwa. Wytłumienie tych skrajności jest więc NIEZBĘDNYM WARUNKIEM powstania tego typu struktury. Pamiętajmy również o tym, że koncepcja „Międzymorza”, autorstwa Józefa Piłsudskiego, nie miała szans na realizację właśnie przez SZALEJĄCE W EUROPIE MIĘDZYWOJENNEJ NACJONALIZMY oraz BRAK WSPÓLNEJ PODSTAWY IDEOLOGICZNEJ, którą ma szansę stać się dzisiaj FRAKTALIZM.
Ustawy antytotalitarne wykluczałyby również wszelkie związki twórców prawa z instytucjami o charakterze religijnym. Gwarantowałyby pełny rozdział państwa od kościoła, i rozwiązanie takich umów, jak np. konkordat podpisywany z Watykanem.
Ostatnim źródłowym modułem byłyby zaś ustawy antydyskryminacyjne, gwarantujące równość wszystkich obywateli wobec prawa. Naturalnie ów zbiór ustaw miałby niewiele wspólnego z dzisiejszą poprawnością polityczną. Hamowałby natomiast zapędy producentów prawa w kierunku tworzenia kast systemowo uprzywilejowanych i dyskryminowanych. Przykładowo owe prawo uderzyłoby w pierwszej kolejności w instytucję immunitetów przynależnych funkcjonariuszom publicznym(posłom, urzędników, policjantom itp.).
Federalny nadzór
Na czele władz fraktalnych stałby strażnik konstytucji, wybierany podobnie jak prezydent USA, w wyborach powszechnych. Jednakże ów decydent nie powoływałby rządu, lecz apolityczny, federalny zespół ekspertów z różnych dziedzin.
Władze federalne(strażnik konstytucji wraz z zespołem ekspertów) zajmowałyby się więc:
Nadzorowaniem przestrzegania konstytucji przez poszczególne fraktale.
1. Nadzorowaniem przestrzegania konstytucji przez poszczególne fraktale.
2. Polityką zagraniczną
3. Nadzorem nad resortami siłowymi: federalną armią, federalną policją, wywiadem, kontrwywiadem oraz innymi służbami bezpieczeństwa.
4. Nadzorem nad wolnym rynkiem prawa, a więc tzw. giełdą fraktalną, o której napiszę później.
5. Wspólnym, federalnym budżetem – ustaleniem jego wysokości i świadczeń z tego tytułu.
6. Nadzorem nad relacjami pomiędzy fraktalami – np. połączeniami lub podziałami ich terytoriów.
Fraktal, czyli producent prawa
W ramach owej bardzo ogólnej konstytucji funkcjonowałby wolny rynek producentów prawa, a więc fraktali. Prawo, podobnie jak w USA, miałoby dwustopniowy charakter. Istniałoby prawo federalne-konstytucyjne, obowiązujące na terenie całej federacji oraz lokalne prawo fraktalne. Fraktale byłyby więc z jednej strony autonomicznymi strukturami parapaństwowymi stanowiącymi prawo(odpowiednikami stanów), w zależności od funkcji i zapotrzebowania operującymi na obszarze z populacją od 100 tysięcy do 5 milionów mieszkańców. Z drugiej zaś strony posiadałyby też cechy charakterystyczne dla przedsiębiorstwa lub innych organizacji pożytku publicznego(np. fundacji, stowarzyszenia, partii politycznej itp.):
– plastyczne terytorium i zakres wpływów, możliwość łączenia się z innym fraktalami, dzielenia, ekspansji, w zależności od rozwoju gospodarczego, potrzeb oraz funkcji
– prawo prowadzenia własnej działalności gospodarczej, w tym i „produkcji” prawodawstwa, które konkurowałoby na wolnym rynku z prawodawstwem innych fraktali
– prawo do selekcji obywateli w oparciu o wewnętrzne prawo fraktalne
– dobrowolne, a nie przymusowe członkostwo(nieprzestrzeganie prawa fraktalnego nie byłoby karane żadnymi innymi sankcjami poza deportacją, o ile nie wiązałoby się ze złamanie prawa federalnego)
– pełne uniezależnienie od podziałów etnicznych i religijnych z uwagi na federalne przepisy konstytucyjne, prymat wspólnoty mentalnej, światopoglądowej nad wspólnotą promującą przymioty nabyte z racji urodzenia w danym regionie kraju
Społeczeństwo fraktalne, czyli wspólnota światopoglądowa
Trzeba również podkreślić, że prawo w postulowanym państwie fraktalnym pełni równocześnie funkcję selekcjonującą i porządkująca. Ono nie tylko jest dopasowywane do już zastanej społeczności zamieszkującej dany region, ale równocześnie ową społeczność tworzy. Skupia ludzi różnych narodowości, których łączą wspólne zasady, wartości i priorytety. Obywatele danego fraktalu tworzą wiec wspólnotę światopoglądową, czyli mentalną, a nie genetyczną nację. Nie muszę dodawać jak niebagatelną rolę może to odegrać również w kwestii realnego przezwyciężenia przejawów ksenofobii i rasizmu. Brexit udowodnił zaś, że polityka poprawności politycznej UE i wymuszonej sankcjami prawnymi tolerancji nie jest skuteczna na dłuższą metę. Nagonka na Polaków w Wielkiej Brytanii była bezsprzecznym dowodem na potwierdzenie tej tezy.
Gdyby więc przykładowo federację fraktalną tworzyły trzy współczesne państwa: Polska, Węgry i Czechy, wówczas z łatwością można by powołać do życia fraktal skupiający całe środowisko naukowe. A zatem połączony potencjał tych 3 narodów, z unikalnym, dostosowanym ściśle do potrzeb tego typu społeczności prawem, co w znaczący sposób mogłoby podnieść innowacyjność gospodarki.
Wolny rynek prawa – giełda fraktalna zamiast partyjnego parlamentu
Podstawową cechą wolnego rynku prawa byłaby tzw. giełda fraktalna. Składałby się ona z tzw. giełdy właściwej oraz rankingu ogólnych warunków życia w poszczególnych fraktalach.
Z racji faktu, iż fraktale byłyby jednocześnie przedsiębiorstwami giełda właściwa powielałyby wszystkie mechanizmy typowe dla współczesnej giełdy korporacyjnej, tyle, że zamiast firm prywatnych notowane byłby na niej fraktale.
Z kolei ranking ogólnych warunków życia w poszczególnych fraktalach nie ma swojego odpowiednika wśród znanych obecnie instytucji. Główna idea rankingu sprowadzałaby się do oceny warunków życia w poszczególnych fraktalach według trzech podstawowych kategorii:
- Gospodarka – w tym przypadku brane byłby pod uwagę dane z giełdy właściwej, a także poziom bezrobocia, produkt fraktalny brutto: całkowity i na osobę itp..
- Stan prawny – ocenie podlegałaby jakość prawa w poszczególnych fraktalach, jego spójność, przejrzystość, wpływ na gospodarkę i życie społeczne.
- Środowisko społeczne – analiza relacji społecznych uwzględniająca np.: poziom przestępczości, dyskryminacji w instytucjach fraktalnych lub też ogólnego zadowolenia z życia samych mieszkańców/członków danego fraktalu.
Ocen w poszczególnych kategoriach rankingu dokonywałby z jednej strony federalny zespół ekspertów z różnych dziedzin, co stanowiłoby 50% punktacji. Zaś z drugiej strony sami mieszkańcy/członkowie danego fraktalu poprzez bezpośrednie głosowanie wszystkich pełnoletnich osób w ramach referendum, co stanowiłoby drugie 50% punktacji.
Taka kombinacja oparta na wielu kryteriach, w tym i twardych danych ekonomicznych, skutkowałby analizą bardzo obiektywną, wolną od demagogii i politycznej propagandy. System partyjny sprowadza się bowiem do nieustannego eksperymentowania na żywej tkance społecznej przez wodzów zwycięskich partii, za które nie ponoszą oni żadnych konsekwencji po zakończeniu kadencji. Na etapie kampanii wyborczej obywatele nie dość, że nie mają żadnej gwarancji, że obietnice polityków zostaną spełnione(„kiełbasa wyborcza”), to jeszcze pozbawieni są wszelkiej możliwości weryfikacji i obiektywnej oceny proponowanych ustaw czy zmian prawnych. Demokracja partyjna, pomimo, iż jest lepsza od wcześniejszych rozwiązań, w porównaniu z systemem fraktalnym jest po prostu prymitywna, ponieważ nie bazuje na twardych danych, obiektywnej analizie i nie tworzy środowiska w optymalny sposób sprzyjającego rozwojowi prawa. Im wcześniej różnej maści decydenci to zrozumieją, tym lepiej dla nich i dla mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej.
Przewaga fraktali nad partiami
Pięć podstawowych argumentów na rzecz zasadności wprowadzenia systemu fraktalnego:
- „Co jest do wszystkiego, to jest do niczego.” Nie da się stworzyć uniwersalnego, idealnemugo prawodawstwa, które odpowiadałoby wszystkim grupom społecznym. Prowadzi to do kodyfikacji prawnych absurdów, prawodawstwa, które jest wewnętrznie sprzeczne. Przykładem są tu np. ustawy związane z poprawnością polityczną. Z jednej strony mają one za zadanie obronę praw kobiet, a z drugiej prowadzą do promocji i legalizacji prawa szariatu, w ramach którego kobiety są traktowanie niemal jak zwierzęta. Rozwiązaniem tego problemu jest prosta selekcja obywateli i dywersyfikacja prawodawstwa na bazie autonomii fraktali. Uniwersalizm i przymus należy zastąpić selekcją i dobrowolnością. Jeśli ktoś przykładowo zostanie zatrzymany za handel marihuaną na terenie danego fraktalu, a nie popełni oprócz tego żadnych innych przestępstw łamiących prawo federalne, wówczas nie zostanie ukarany więzieniem, a jedynie deportowany do fraktalu, gdzie marichuaną można legalnie handlować. Kara więzienia będzie w tym momencie ostatecznością, i znajdzie zastosowanie tylko w przypadku, gdy dany obywatel złamie prawo federalne lub dopuści się czynu zakazanego przez prawodawstwa wszystkich fraktali.
- Nie da się przewidzieć wszystkich konsekwencji wprowadzenia w życie danego prawa, kiedy znajduje się ono na etapie teoretycznego konceptu promowanego przez daną partię polityczną. Rozwiązaniem jest praktyczne testowanie różnych rozwiązań prawodawczych przez władze fraktali i wyciąganie wniosków na podstawie PRAKTYCZNYCH DOŚWIADCZEŃ.
- Każdy obywatel powinien mieć prawo do bezpośredniego wyboru funkcjonującego w praktyce prawodawstwa spośród wielu dostępnych opcji. Prawo to powinno stać się prawem człowieka. Jest to związane z naturalnym procesem poszerzania sfery wolności.
- Monopol władz centralnych na stanowienie jedynie słusznego prawa obniża jego jakość i prowadzi do niemal kompletnej nieodpowiedzialności autorów ustaw i innych zapisów prawnych. Prawodawcy nie nadążają za postępem nauki i zmianami społecznymi. Działają pod szklanym kloszem braku kontroli obywatelskiej oraz presji konkurencyjnej ze strony twórców innych modeli prawodawczych. Efektem jest prawo pełne luk, absurdów, sprzeczności oraz zmian będących skutkiem lobbingu wielkich korporacji i zwykłej korupcji. Tylko wprowadzenie wolnego rynku prawodawstwa może uzdrowić tę sytuację. Wówczas weryfikacja danego modelu prawodawczego będzie odbywać się na bieżąco, na podstawie praktycznych doświadczeń i bez oczekiwania na zakończenie kadencji partii rządzącej. Natomiast obywatele „głosując nogami”, czyli przemieszczając się tam gdzie środowisko prawne jest korzystniejsze, skutecznie zmotywują autora ustaw do poprawy wadliwej legislacji.
- Nie może być konfliktu pomiędzy sferą prywatną i państwową. Urzędnik skarbowy nie może być wrogiem przedsiębiorcy. Polityk nie powinien tworzyć prawa utrudniającego prowadzenie działalności gospodarczej. Konflikt interesów w tym zakresie prowadzi bowiem w prostej linii do korupcji i lobbowania ustaw, co upośledza funkcjonowanie całego państwa. Rozwiązaniem jest przyznanie politykowi – producentowi prawa fraktalnego statusu przedsiębiorcy funkcjonującego na wolnym rynku prawa. Urzędnik-polityk powinien być więc nie tylko KONTROLEREM, ale również PRZEDSIĘBIORCĄ, rozliczanym z efektów swojej działalności.
Demokracja czy władza jednostki?
Chciałbym również uściślić, iż ideologia fraktalizmu nie determinuję w żadnym aspekcie sposobu podejmowanie decyzji. Fraktalizm może więc przyjąć formy zarówno demokratyczne, jak i niedemokratyczne. Od 2012 roku koncepcja ta ewoluowała od bardzo zawężonego pojęcia demokracji fraktalnej do dojrzałeś postaci bardzo uogólnionego nurtu politycznego(2015 rok). Obecnie jestem zdania, iż nie ma idealnego systemu podejmowania decyzji w państwie. Jest to względne i zależne zarówno od grupy/społeczeństwa, jak i zagadnienia będącego przedmiotem procesu decyzyjnego.
Można to zobrazować za pomocą prostego przykładu. Wyobraźmy sobie, iż zlecamy dwóm grupom składającym się z 10 osób postawienie diagnozy i wyleczenie śmiertelnie chorego pacjenta. Pierwsza grupa składa się z jednego lekarza, 6 pielęgniarek i 3 studentów I roku medycyny.
W tym przypadku oczywistym jest, iż nie może być żadnej demokracji, żadnego głosowania, ponieważ najprawdopodobniej skończyłoby się to szybką śmiercią pacjenta. Najkorzystniejszym systemem jest zaś autorytaryzm, ścisła piramidalna hierarchia z władzą lekarza, który podejmuje wszystkie decyzje i wydaje polecenia pozostałym członkom grupy.
Drugi zespół składa się zaś z 10 lekarzy tej samej lub różnej specjalności, o porównywalnym doświadczeniu i osiągnięciach w dziedzinie medycyny. Tutaj zaś z kolei znacznie lepsza wydaje się demokracja, egalitaryzm(brak elity rządzącej) oraz płaska, heterarchiczna struktura organizacyjna bez piramidalnej zależności podwładny-przełożony. Tylko w ten sposób można by uniknąć utraty informacji i doprowadzić do tego, że wiedza tych 10 osób będzie się sumować i z pewnością ułatwi postawienie trafnej diagnozy oraz późniejsze leczenie. Gdyby zaś tylko jeden z lekarzy miał prawo do podejmowania decyzji, ignorując jednocześnie zdanie pozostałych, wówczas szanse na postawienie błędnej diagnozy byłyby bardzo wysokie.
Reasumując – autorytarna władza jednostki/jednostek jest korzystna tylko w sytuacji, gdy w danej grupie występuje naturalna gradacja wiedzy i doświadczenia, a przeciętny obywatel jest za mało kompetentny, aby podejmować odpowiedzialne decyzje. Demokracja, podejmowanie decyzji przez głosowanie, jest zaś lepsze w przypadku, gdy mamy do czynienia z grupą osób o bardzo zbliżonym poziomie wiedzy i doświadczenia.
Nie można zatem jednoznacznie stwierdzić, który ze sposobów podejmowania decyzji jest korzystniejszy. Przeciwnicy demokracji mogliby podać multum przykładów, kiedy to demokracja doprowadziła do podjęcia błędnej, czy też katastrofalnej w skutkach decyzji( np. wybór Hitlera na kanclerza Niemiec w demokratycznych wyborach). Z kolei zwolennicy demokracji mogliby przedstawić mnóstwo argumentów na to, iż władza jednostki i piramidalna hierarchia nie miała w przeszłości nic wspólnego z naturalną gradacją wiedzy i doświadczenia. Służyła zaś tylko jako pretekst w celu utrzymania władzy i kontroli nad społeczeństwem poprzez przemoc i zbrodnie(stalinizm, hitleryzm i inne totalitaryzmy).
Musimy więc nieustannie zadawać sobie pytania:
Czy dana grupa osób uprawnionych do głosowania posiada odpowiednie kompetencje do podjęcia decyzji?
Czy autorytet kreowany na eksperta posiada rzeczywistą wiedzę w danym temacie, i jest na tyle kompetentny, aby podjąć decyzję samodzielnie, z pominięciem procedur demokratycznych?
Polityka wewnętrzna czy geopolityczne uwarunkowania ?
Z punktu widzenia geopolityki państwa Europy Środkowej położone są w klasycznej strefie zgniotu, czyli pola walki pomiędzy mocarstwami Wschodu i Zachodu. Dodatkowo zostały one odcięte od szlaków morskich w epoce kolonializmu, co spowodowało ekonomiczne, ale i również światopoglądowe zapóźnienia. Nawet, gdyby połączyć ze sobą potencjały wszystkich państw „Międzymorza”, to i tak nie wytrzymają one konkurencji z silną gospodarką niemiecką. Takie są fakty, i nie należy z nimi dyskutować. Europa Środkowa nie jest pulsującym źródłem siły.
Czy to jednak oznacza, że po raz kolejny w dziejach mamy zdać się na łaskę silniejszych: Rosji, USA, Brukseli i liczyć na wątpliwe sojusze? Czy mamy wciąż tańczyć, tak jak nam zagrają?
Jak mawiał Albert Einstein: „szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów”.
Szaleństwem był brak prewencyjnego uderzenia na Niemcy hitlerowskie, wtedy, kiedy jeszcze było to możliwe, i oczekiwanie na pomoc Francji i Anglii w razie wojny. Szaleństwem była wyprzedaż całych sektorów gospodarki na początku lat 90, i liczenie wyłącznie na inwestycje zachodnich koncernów. Szaleństwem jest wreszcie oczekiwanie na to, że USA będą nas bronić w razie ewentualnego konfliktu z Rosją. Szaleństwem jest myślenie, iż biurokratyczny moloch, którym jest UE, stanowi panaceum na wszystkie kłopoty gospodarcze Polski. Szaleństwem jest wreszcie bierne oczekiwanie na potknięcia światowych potęg, bez żadnej reformy polityki wewnętrznej.
Owszem – uwarunkowania geopolityczne są ważne, ALE NIE SĄ JEDYNYM CZYNNIKIM DECYDUJĄCYM o mocarstwowej pozycji danego państwa. Czy gdyby USA nie wywalczyły niepodległości od Wielkiej Brytanii, i nie oparły swojego ustroju na wolności, demokracji i pluralizmie prawnym w ramach stanów, to czy stałyby się światową potęgą? Dlaczegóż to mocarstwem nie stała się zaś Hiszpania, mimo wielu kolonii i doskonałego położenia geograficznego?
Jeśli chcemy naprawdę liczyć się na świecie, to musimy powiedzieć stanowcze NIE bierności i wyczekujące postawie. Musimy także przestać grać w grę, którą narzucają nam siły zewnętrzne, ponieważ nigdy nie będziemy mieć szans na zwycięstwo. TYLKO RADYKALNA ZMIANA NARZUCONYCH NAM REGUŁ GRY, może przynieś realne rezultaty. A więc to my powinniśmy starać się narzuć światu swoje standardy, a nie ODWROTNIE. Siła to bowiem nie tylko gospodarka i fundusze, ale również ambicja i wola walki. U samych podstaw ideologii fraktalizmu leży więc głęboka wiara w to, że nasz region MUSI STAĆ SIĘ ŹRÓDŁEM NOWEGO PRAWA NA ŚWIECIE. Inaczej zawsze będziemy pionkami na szachownicy silniejszych graczy.
Podsumowanie
Należy pamiętać, że zarówno ten konkretny projekt, jak i sama idea Międzymorza stanowi wsparcie dla NATO i UE – tj. świata zachodniego przeciw wpływom Rosji. Nie ma więc mowy o wyjściu z NATO. Poza tym słaba militarnie i gospodarczo Europa Środkowa jest NA RĘKĘ Putinowi, gdyż może on prowadzić politykę „ponad głowami” wszystkich państw tego regionu, w tym szantażować i straszyć.
Nie trzeba być też specjalnie bystrym obserwatorem życia politycznego, żeby zauważyć, że WZBUDZANIE NACJONALIZMÓW służy propagandzie rosyjskiej do rozbijania jedności krajów Europy Środkowo-Wschodniej(skłócanie Polaków z Ukraińcami) i osłabiania UE jako takiej. Podobną rolę pełni modny ostatnio panslawizm – podkreślanie słowiańskich korzeni. Chodzi w nim tylko o to, aby zniechęcić np. Polaków do kreowanej na germańską/masońską/żydowską UE oraz USA i z powrotem pchnąć wszystkie kraje Europy Środkowo-Wschodniej w objęcia „słowiańskiej matki Rosji”.
Ten projekt kładzie zaś nacisk na rozładowanie tych napięć wywołanych sztuczną barierą językową i etniczną poprzez kreację mentalnych, ponadnarodowych społeczności fraktalnych, opartych na wspólnocie światopoglądowej tj. wspólnym prawie.
Jeśli ktokolwiek, w jakiejkolwiek dyskusji podniesie zarzut, iż fraktalizm jest utopią, to niech pamięta, iż utopia to wizja IDEALNEGO ustroju politycznego. Natomiast system fraktalny bazuję na dwóch ANTYUTOPIJNYCH ZAŁOŻENIACH:
– nie da się stworzyć uniwersalnego, idealnego prawodawstwa
– nie ma idealnego systemu podejmowania decyzji w państwie
Fraktalizmu nie dotyczą też spory pomiędzy zwolennikami lewicy i prawicy, ponieważ oznacza on przesunięcie fazowe w obrębie ustroju bazowego na osi:
feudalizm(gospodarka dominalna, społeczeństwo stanowe)
kapitalizm(urynkowienie gospodarki, system partyjny)
fraktalizm(urynkowienie prawa, system fraktalny)
Więcej na temat terminu fraktalizm można odnaleźć pod tym linkiem:
https://fraktalnarewolucja.wordpress.com/2015/09/20/z-cyklu-zakazane-pojecia-fraktalizm/
Czy jednak rządzącym Europą Środkową starczy wyobraźni i odwagi, aby Fraktalna Federacja stała się rzeczywistą alternatywą dla upadającej Unii Europejskiej? O tym wszystkim dowiemy się już niebawem. Póki co każdy z czytelników tego artykułu ma szansę przyczynić się do popularyzacji idei NOWEGO PRAWA CZŁOWIEKA poprzez opublikowanie tego materiału w sieci lub rozesłanie znajomym w formie wiadomości prywatnej. Mamy niepowtarzalną szansę, aby zmienić świat na lepsze i jako mocarstwo odgrywać decydującą rolę w Europie. Trzeba jednak zamienić jałowe dyskusje na twórcze działania. Serdecznie zapraszam do współpracy i nadsyłania email na adres: sladami@wp.pl
Autor: Krzysztof Ryniec(zdjęcie poniżej)
Krzysztof Ryniec
Wszelkie prawa zastrzeżone. Copyright © Krzysztof Ryniec 2017.
Zabrania się kopiowania powyższego artykułu na swoją stronę lub blog BEZ ZGODY AUTORA. Przypominam, iż tym, którzy nie stosują się do tych zaleceń grożą sankcje prawne za naruszenie praw autorskich – Art. 115:
- Kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu albo artystycznego wykonania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.
- Tej samej karze podlega, kto rozpowszechnia bez podania nazwiska lub pseudonimu twórcy cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, artystyczne wykonanie albo publicznie zniekształca taki utwór, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie.
- Kto w celu osiągnięcia korzyści majątkowej w inny sposób niż określony w ust. 1 lub 2 narusza cudze prawa autorskie lub prawa pokrewne określone w art. 16, art. 17, art. 18, art. 19 ust. 1, art. 191, art. 86, art. 94 ust. 4 lub art. 97, albo nie wykonuje obowiązków określonych w art. 193 ust. 2 lub art. 20 ust. 1-4, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.